TikTok Brain – czy krótkie filmiki rujnują uwagę i koncentrację dzieci? - Artykuł
Znajdź nas na

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

TikTok Brain – czy krótkie filmiki rujnują uwagę i koncentrację dzieci?

TikTok Brain – czy krótkie filmiki rujnują uwagę i koncentrację dzieci?

Autor zdjęcia/źródło: pvproductions

TikTok wdarł się w życie dzieci z ogromną siłą i w kilka lat zmienił rynek mediów społecznościowych. Za jego przykładem krótkie filmiki pojawiły się na YouTube, Instagramie i Facebooku. Dla platform to świetny biznes. Ale co z naszymi dziećmi? Czy setki kilkunastosekundowych rolek dziennie przypadkiem nie wpływają negatywnie na młode umysły?

Czym jest TikTok Brain?

TikTok Brain to termin określający zjawisko stopniowej utraty zdolności koncentracji spowodowanej przez krótkie i intensywne bodźce. Rolki, shortsy czy reelsy trwające po kilkanaście/kilkadziesiąt sekund wywołują skrajne emocje – śmiech, zdziwienie, zachwyt – jedno po drugim. Mózg, bombardowany taką ilością wrażeń, przyzwyczaja się do ciągłego pobudzenia i zaczyna go potrzebować. Efekt? Młodzi ludzie, którzy oglądają takie materiały w dużych ilościach, mają coraz większy problem ze skupieniem się na spokojniejszych aktywnościach lub tych wymagających cierpliwości jak np. czytanie książki, obejrzenie dłuższego filmu czy nauka.

Ponadto ciągłe przebodźcowanie wpływa także na pamięć młodego człowieka i pogarsza zdolność uczenia się. Pobudzony układ nerwowy działa jakby w trybie alarmowym – priorytetem dla mózgu staje się szybka reakcja, a nie przyswajanie informacji. Co to oznacza w praktyce? Dziecko spędzające godziny na TikToku zaczyna mieć trudności z zapamiętywaniem. Badania wykazały, że nawet jednorazowe korzystanie z ekranu przed snem obniża jego jakość i wyraźnie pogarsza pamięć następnego dnia. Jeśli jednak takie sytuacje zdarzają się codziennie, efekt się kumuluje i bezpośrednio odbija na nauce.

Mojego dziecka to nie dotyczy! Na pewno?

Według raportu Internet Dzieci opublikowanego w 2025 roku, w Polsce dzieci w wieku 7–13 lat spędzają średnio aż 2 godziny dziennie na oglądaniu krótkich filmików. To ogromna dawka, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak silnie takie treści wpływają na młody mózg.

Co ważne – dzieci w tym wieku w ogóle nie powinny mieć kont na portalach społecznościowych, gdzie publikowane są rolki, shortsy czy reelsy. Regulaminy jasno mówią: minimalny wiek użytkownika to 13 lat. Jak więc najmłodsi trafiają do świata krótkich filmików i potrafią spędzać tam tyle czasu? Odpowiedź jest prosta – rodzice im na to pozwalają.

Problem narasta, bo bezrefleksyjne zostawienie dziecka z telefonem i pełnym dostępem do social mediów sprawia, że w ich umysłach zaczynają pojawiać się pierwsze symptomy uzależnienia od krótkiej, łatwo dostępnej rozrywki.  A jedno jest pewne, dziecko samodzielnie nie poradzi sobie z uzależnieniem!

TikTok pod lupą – ograniczenia wiekowe

Coraz więcej państw zastanawia się, jak chronić dzieci przed skutkami nadmiernego korzystania z TikToka i innych platform tego typu. W niektórych krajach wprowadzono już ograniczenia, a Francja i Holandia rozważa podniesienie minimalnego wieku użytkownika mediów społecznościowych do 15 lat. Choć w Polsce takie przepisy jeszcze nie obowiązują, można mieć nadzieję, że i u nas powoli coś się zacznie zmieniać. Zanim jednak to nastąpi, rodzice muszą sami zadać sobie pytanie: czy naprawdę warto pozwalać dziecku na korzystanie z TikToka i podobnych aplikacji, skoro eksperci jasno mówią, że stanowią one zagrożenie dla rozwoju i zdrowia psychicznego młodych ludzi?

Mało tego – treści, jakie młodzi oglądają na TikToku, trudno nazwać wartościowymi. Często bywają po prostu głupie, a czasem wręcz niebezpieczne. Świat obiegały już informacje o nastolatkach, którzy robili sobie krzywdę, próbując wziąć udział w internetowych „challenge’ach” – Tide Pot Challegne czy wdychanie dużej ilości dezodorantu. Przykłady negatywnego wpływu tej platformy na młodych można mnożyć godzinami.

Rodzicu! Nie czekaj, aż rząd wprowadzi regulacje prawne – to Ty dajesz dziecku telefon. To Ty decydujesz, czy umożliwić mu korzystanie z mediów społecznościowych. Rozmawiaj, tłumacz, edukuj.

Co możesz zrobić jako rodzic?

Gdy dziecko jest starszym nastolatkiem albo gdy dostało telefon wcześniej i zaczyna już samodzielnie z niego korzystać, odpowiedzialność za to, co robi w internecie, spada na rodzica. Czy to proste? Nie. Czy bywa czasochłonne? Zdecydowanie tak. Czy warto? Jak najbardziej.

  1. Ustalcie zasady korzystania z telefonu – nie chodzi tylko o to, ile godzin dziennie dziecko może spędzać w sieci. Sztywne ramy bywają trudne do wyegzekwowania, bo prędzej czy później usłyszysz: „chcę pogadać online z przyjaciółką” – a taka rozmowa może trwać dwie godziny. I to nie jest nic złego, jeśli nie dzieje się codziennie. Warto natomiast wprowadzić jasne zasady, np. zero ekranów minimum 1,5 godziny przed snem czy ograniczenia czasowe w wybranych aplikacjach. Ułatwią to aplikacje do nadzoru rodzicielskiego.

  2. Kontroluj treści – to nie oznacza szperania w telefonie dziecka. Jeśli wasza relacja jest dobra, wiele dowiesz się, będąc po prostu obok. Rozmawiajcie o ciekawych profilach na Instagramie, podrzucajcie sobie nawzajem filmiki. I mów jasno: jakie treści są wartościowe, a jakie szkodliwe. Nie wstydź się rozmawiać z dzieckiem wprost! W sieci roi się od nieodpowiednich materiałów, i nie chodzi tylko o pornografię. Filmiki z wyciskania pryszczy też nie są warte oglądania.

  3. Pokazuj alternatywy i inwestuj w nie – sport, książki, planszówki, wspólne gotowanie, fajne filmy. Dzieci bardzo często scrollują w telefonie po prostu z nudów.

  4. Dawaj przykład – jeśli sam siedzisz z telefonem całymi dniami, nie oczekuj, że dziecko nagle okaże się rozsądniejsze.

  5. Rozmawiaj – na naszym portalu wielokrotnie podkreślaliśmy, że rozmowa to najlepsze narzędzie, jakie ma rodzic w relacji z dzieckiem. Nie inaczej jest w tym przypadku. Rozmawiajcie o tym, co w internecie jest warte oglądania. Tłumaczcie działanie algorytmów, pokazujcie, dlaczego shortsy uzależniają i czym to grozi.

Pokolenie naszych dzieci przypomina trochę ogromną grupę eksperymentalną. Dopiero gdy dorosną, zobaczymy, jakie dalekosiężne konsekwencje miało dzieciństwo spędzone z telefonem w ręku i godzinami przewijania rolek. A może nasze wnuki będą już żyły w świecie, w którym nikt nie wpadnie na pomysł, by dać dziecku smartfon – tak jak dziś nikomu nie przychodzi do głowy podać dziecku alkohol, choć kiedyś był on uważany za dobry środek na ukojenie dziecięcych nerwów.