Ciało nie mogło darować sobie tylko jednego. Mogło pozbyć się ducha i wtedy miałoby już ewidenty spokój. Ale nie! Panoszył się duch po plażach bałtyckich, gdy ciało chciało kolejny raz zanurzyć swe nagie stopy w wodzie.
- Tak nie może być! - krzyknęło ciało, a duch spojrzał zdziwiony w jego stronę. - Czy Ty rozumiesz, że mam ochotę Cię zabić? - ciało całe czerwone przyjmowało chłodne powiewy od strony morza. Jednak duch tylko wruszył ramionami.
Dreptali zatem razem po piaszczystej plaży, a mewy nad ich głowami zataczały koła, by za chwilę polecieć dalej, wyżej, mądrzej. Dotarli do karczmy. Napis mówił wiele:
COŚ DLA CIAŁA I DUCHA
O nie! - krzyknęło ciało - jakby nigdy nie mogło być tylko i wyłącznie coś dla mnie, lecz duch tylko zatrzepotał długimi, białymi rzęsami. Wrota otwarte przez niewidzialnego sługę zapraszały do środa. Karczma podzielona na dwie części zdawała się wstrzymać oddech zobaczywszy nowych przybyszy. Jednak tylko na chwilę. Zaraz potem muzyka rozbrzmiała glośno, zachęcając do tańca.
- Grzane wino poproszę - rzekło ciało, a kelnerka podała je szybko nie chcąc za to zapłaty. Drogi Panie! Jest po sezonie, w okresie tym wszystko jest tu " jak barszcz". Tak tanie, że aż wstyd brać mi od Pana te drobne monety.
Duch zwabiony zapachem alkoholu wspiął się na okrągłe krzesło przy barze i gestem dłoni przywołał krępą kelnerkę. Dla mnie to samo i w tejże chwili za oknem ukazały się piękne, zimowe, mroźne krajobrazy. Tak lekko nie czuł się już dawno. I ten brak tłumu, tego szalonego tłumu,który zawsze wyprowadzał go latem z równowagi! teraz nie istniał! Jedynie kilka osób siedzących przy stolikach, w oddalonej od niego ciemnej części sali popjało z wolna zamówione zapewnie przed kwadransem piwo. Spokój. Czegóż duch potrzebuje więcej?
Tymczasem ciało jak to ciało popijało w drugiej części sali kolejne wina. Nie mogło jednak nie zauważyć wysokiego mężczyzny, który niedbale usiadł przy nim nalewając sobie szklankę wódki i łykając ją w tym samym momencie.
- Jestem JOD - wycedził tylko przybysz, a ciało,aż podszkoczyło na dźwięk jego imienia. Ciało kochało jod, ubóstwiało, pragnęło go, odkąd pamięta. A teraz JOD siedzi tuż obok niego i patrzy z zaciekawieniem na twarz zdziowioną, otwartą, zmienioną.
- Wiesz, że zima to czas mojego wzmożonego, zdrowtnego działania? - zapytał jod, a ciało tylko kiwnęło głową co miało oznaczać, że wiedzę tę posiada.
Tymczasem duch przysłuchiwał się im i szczerze cieszył z obrotu sprawy. Myśłał:
" Jeśli ciało zaprzyjaźni się z Jodem to będzie szczęśliwsze i przestanie mnie wreszcie przepędzać z kąta w kąt"
I tak też się stało. Ciało wypełnione Jodem i kilkoma garnuszczekami grzanego wina skinęło palcem w stronę rywala.
- Duchu! Duchu mój kochany, choć że do nas, wypij z nami nasze wspólne zdrowie.
I tak dzięki zimie nad morzem duch i ciało znaleźli swój upragniony odpoczynek, kórego tak długo szukali.