KONKURS Wspominamy smaki dzieciństwa z Krakuskami
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Z okazji zbliżającego się Dnia Matki zapraszamy Was do cofnięcia się w czasie i przywołania Waszych najpyszniejszych wspomnień…
Opiszcie w tym wątku, najpóźniej 21 maja 2012, jakie smaki z dzieciństwa pamiętacie dzięki swojej mamie!
Na każdego z autorów pięciu najciekawszych wypowiedzi czeka fantastyczny zestaw:
bambusowa łyżka kuchenna, ściereczka oraz ciastka z serii Smaki Dzieciństwa (Kruche herbatniki o smaku Szarlotki, Kruche herbatniki o smaku Makowca, Biszkopty o smaku ciasta wiśniowego z czekoladą) – wszystko zapakowane w lniany woreczek
UWAGA! Aby móc otrzymać nagrodę koniecznie umieść swoje poprawne dane: imię, nazwisko, adres oraz numer telefonu w zakładce „Dane osobiste” na Familie.pl.
Do zabawy zaprasza:
- Zarejestrowany: 15.01.2012, 17:43
- Posty: 1214
Tak sobie czytam te Wasze wspomnienia o smakach i myślę, że one są największą nagrodą dla Was i dla nas mam i babć . Tak niewiele potrzeba aby poczuć się błogo i kochaną. I czuć , ze wszystko co robimy z miłością dla dzieci i wnuków kiedyś do nas wrócić poprzez wspomnienia o ulubionych smakach. Miłe to bardzo i dziękuję Wam w imieniu wszystkich Mam, Mamuś i Mamuniek.
;-)) ;-)) bo Być mamą to najwspanialsze doświadczenie
- Zarejestrowany: 28.05.2010, 18:45
- Posty: 3
Smak z dzieciństwa to sernik gotowany i warzony z mleka, robiony w okrągłej totrownicy na podłużnych biszkoptach, zalany czerwoną galaretką, ech rozmarzyłam sie. Kilka, ba kilkanaście lat już takiego nie jadłam musze poprosić mame o zrobienie takiego....
- Zarejestrowany: 17.05.2012, 12:05
- Posty: 6
Moja mama od zawsze była pasjonatką kuchni. Nie trudno jej było od nadzwyczajne połączenia jak mięso + owoce czy zupy orientalne. Swoje dzieciństwo i zboczenie kuchnią kojarzę sobie z wyjątkową zupą owocową nazwywaną przez moją Mamusię "Jagodzianką". Nie jest to tradycyjna zupa. To zupa na bazie wiśni, czereśni, truskawek i jabłek wprost z własnego sadku, dużej ilości słodyczy z cukru a także domowych kluchów robionych przez moja mame zawsze pół godziny wcześniej i wykonania domowego kiślu żurawinowego. Pamiętam ten wspaniały zapach, na który ślinka leciała każdemu. Nie przeszkadzało nikomu, iż śliwki są z pestkami zawsze kolejna frajda by bawić się kto dalej rzuci pestka;) Tak zatęskniłam za tą słodziutką zupką, że aż ide do Mamusi i poprosze by mi ją zrobiła. Dieta z drogi! Jagodzianka nadchodzi!;)
- Zarejestrowany: 09.12.2011, 13:41
- Posty: 8
Moja Kochana Mama zawsze martwiła się moim brakiem apetytu. Kupowała mi różne,smakowe i kolorowe witaminy, jednak nie zbyt pomagały. Zabrała mnie do lekarza rodzinnego, który zaproponował aby mama dostarczała mi świeże witaminy bez żadnych ulepszaczy, jakie znajdują się w owocach :) Bardzo mnie to ucieszyło bo kochałam owoce. Jednak bardzo ciągło mnie do słodkości,uwielbiałam czekolady. A moja Mama aby połączyć przyjemne z pożytecznym, zapiekała mi banany w czekoladzie:) Jak to robiła? To bardzo proste! Banana kroiła wzdłuż na pół, smarowała miodem, na jedną połowe banana kładła kostkę mlecznej czekolady i zawijała w folię po czym wkładała do piekarnika aż do roztopienia czekolady :) Mmmm.. pychota! Ten czekoladowo-bananowy smak został mi do dziś. Kocham swoją mame za te słodkie pomysły :) Apetyt wzrósł dzięki sprytnemu podejściu mojej mamy, mówiąc mi, że przygotuje mi bananowy deser pod warunkiem, że zjem calutki obiad:) Oczywiście to poskutkowało na dobre! To mój ukochany smak z dzieciństwa, który będę przekazywać swoim dzieciom;)
- Zarejestrowany: 30.12.2009, 12:40
- Posty: 7
Zamykam oczy i przenoszę sie do swojego dzieciństwa .Widzę huśtawkę w ogrodzie otoczoną białym bzem ,ławkę obok jaśminu .Dostrzegam otwarte drzwi rodzinnego domu , skąd unosi sie wszechogarniający aromat gorącej czekolady robionej właśnie przez mamę .Dzięki mamie każde wakacje spędzałam u babci na wsi - a tam sad z gruszkami , które nigdzie indziej nie pachną aż tak słodko.To właśni dzęki mojej mamie moje dzieciństwo było piękne , beztroskie oraz szczęśliwe.Dziękuję Ci MAMUSIU
- Zarejestrowany: 25.06.2011, 14:03
- Posty: 1
Dawno, dawno temu, za górami za lasami, w studenckiej osadzie, gdzie kraina niebogata, ale szczęśliwa..
W pustym brzuszku biednego studenta „kiszki” poczęły grac marsza, który ogromnie swym fałszywym tonem, zaczął drażnić współmieszkańców.
Wtem z pomocą przyszła pani Inżynier, która znała się na wszystkim i choć nie miał zadatków na Copperfielda, z czerstwych krom chleba wyczarowała grzanki, po czym wrzuciła je do kotła z którego unosiła się woń barszczu Mamy, skrupulatnie przechowywanego w słoiku, na czarną godzinę.
I tak legenda o barszczu z chlebowymi grzankami przekazywana z ust do ust, na co dzień i od święta akompaniuje naszemu rodzinnemu życiu w każdym jego momencie, czyniąc go jeszcze bardziej smacznym, bo w końcu nie ma to jak barszcz ugotowany przez kochane ręce - Mamy.
♥♥♥
- Zarejestrowany: 04.05.2009, 14:52
- Posty: 8
Nie mam smaków z dziecństwa. Moja mama nie umiała piec ani gotować smacznie. Do teraz nie nauczyła się tego robić. Smak dzieciństwa to kupne słodycze i jedzenie np,: gumy do żucia Donald, Turbo, Wirgles. Uwielbiałam słonecznik prażony sprzedawany w takich foliwoych woreczkach oraz ryż dmuchany. Lody z automatu z budki koło przystanku autobusowego.
Smaki domowe zawsze robione były na szybko, przypalone, bez przypraw, tłuste, wodniste.
- Zarejestrowany: 17.05.2012, 14:03
- Posty: 1
Moja mama jest znakomitą kucharką i zawsze potrafi zrobić coś z niczego. Z dzieciństwa pamiętam oczekiwanie na piątkowy obiad: makaron z jajkiem albo jajko sadzone z idealnie rozlewającym się żółtkiem- oczywiście prosto na kalafior i ziemniaczki z koperkiem. Przebojem była także urodzinowa W-Zetka z nadzieniem z serków homogenizowanych, których już nie produkują:)
- Zarejestrowany: 10.04.2011, 17:01
- Posty: 4
Moje dzieciństwo to piękna podgórska wieś i smaki jakie zapamietałam z tamtego okresu.
Pamiętam smak gotowanych jabłek, rosnących na wielkim drzewie przy studni. Nigdy i nigdzie nie jadłam takich jabłek, gotowanych w całości, ze skórką. Kiedy trochę przestygły brałam je do ręki i próbowałam rozprostowac zmarszczki, którymi się pokryły w gotowaniu i jadłam, jedno za drugim.
Piłam mleko prosto od krowy, ale tak naprawdę prosto, dojone wprost do kubka. Tata nigdy by na coś takiego nie pozwolił w obawie przed zarazkami i Bóg wie czym, mleko musiało zostać przecedzone przez pieluchę i dopiero wtedy mogłam go spróbować.Z mamą było jednak zupełnie inaczej. Podstawiałam swój kubek pod dojek, stojąc sztywna, trochę wystarszona bliskością ciepłej, dużej krowy, a mama pociągała fachowo i do kubka leciała strużka za strużką pachnącego, ciepłego mleka z pianką.
Z mamą piekłyśmy placki na blasze. Z mąki, wody, jajka i sody (w H. na sodę mówi się “broza”) mama robiła ciasto, z którego lepiłyśmy różne kształty, a potem odsuwała na bok garnki i układałyśmy je na gorącej blasze. Placki piekły się nierówno, w miejscach gdzie dotykały blachy pokrywały się czarnymi bąblami. Były twarde, ale smaczne jak nic innego. Kiedyś próbowałam je robić w domu na patelni, ale to już nie było to.
- Zarejestrowany: 17.05.2012, 15:08
- Posty: 2
Smak domowej pizzy robionej przez moją mame < mniam > ! ;D .. Przez całe życie nie jadłam lepszej ! ;D A jestem koneserką haha ;p Do dziś pamiętam zapach unoszący sie w domu i to jak kręciłam sie mamie pod nogami żeby być bliżej piekarnika ;p A ciasto ... mmmm niebo w gębie ;D Nigdy nie zapomne jak sąsiadki wychodziły z siebie na sam zapach ;)) Jedna nawet kiedyś powiedziała mamie że mogłaby otworzyć własną pizzerie bo na sam zapach ślinka leci ;D Achhh ... Kocham Cie Mamuś ! <3 ;D
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Cofając się do lat dzieciństwa wspaniale wspominam potrafy których ja sama nie gotuje za często. Przypominają mi czasy gdy byłam dzieckiem i niestety uświadamiają że pewne rzeczy juz nie powrucą. Nawet smakiem, zapachem nie da się cofnąć czasu. Cofając się wspomnieniami pamiętam ciasto z rabarbarem, koktajl z truskawek, pierogi z borówkami, ryż zapiekany z jabłkami. Pamiętam to że byłam niejadkiem i niewiele rzeczy mi smakowało. Po dziś dzień jednak za każdym razem gdy odwiedzam swoich rodziców nie potrafię odmówić sosu chrzanowego, sosu koperkowego i pierogów ruskich. Jako dziecko je uwielbiałam i tak zostanie już na zawsze.
- Zarejestrowany: 11.02.2011, 18:11
- Posty: 642
Moja mama świetnie gotuje. Ale smak który zapamiętam do końca życia to SZARLOTKA w wykonaniu mojej mamy. Jest po prostu przepyszna...!!! mogłabym jeść ją dniami i nocami. Teraz niestety nie mieszkam z moją mamusią, ale ostatnio przyjechałam do niej i w progu aż mnie wryło jak...poczułam zapach świeżo upieczonej jeszcze cieplutkiej szarlotki:) ale się objadłam. Wiele razy piekłam szarlotkę ale nigdy nie wyszła mi taka jak mamy. I chyba nigdy nie wyjdzie...
Na moje wesele mama upiekła 5 takich szarlotek i każdy z gości dostał kawałek na deser, wszystkim bardzo smakowała i nawet niektórzy pytali skąd mamy ciasto, ale byli zdziwieni, jak im powiedziałam, że szarlotkę piekła moja mama :)
Smak szarlotki mojej mamy to smak mojego dzieciństwa, za którym bardzo bardzo tęsknie, do którego mogę wrócić choć na chwilkę dzięki smakowi i zapachowi szarlotki:)
A ostatnio jak tylko poczułam zapach szarlotki to aż mi się łezka w oku zakręciła bo...przypomniało mi się jak byłam malutką dziewczynką i "pomagałam" piec mamie szarlotkę
- Zarejestrowany: 29.01.2012, 20:55
- Posty: 28005
ojj jak to dawno bylo.... a smak pamietam do dzis tych bułeczek drożdżowych z serem i dżemem... do tego szklana mleka i nic do szczescia wiecej nie trzeba...
tak.. mama potrafiła piec te buły.. najpierw zapach zaczynajacego rosnac ciasta drożdżowego.. pozniej smak i zapach masy twarogowej z rodzynkami i wanilią, lub dżemikiem truskawnkowym własnej roboty... a na koniec zapach jeszcze gorących bułeczek.. zapach sie rozchodził po calym domu.... tylko dlaczego jak chcialam je sama zrobic juz tak nie wyszły.. dzieki mamie mam przepis ale nie smakuje juz jak zrobie sama... smak dzieciństwa dzieki mamie. zawsze jak wracam do domu rodzinnego a mama pieczo buły przypomina mi sie jak sie mialo te naście lat.. a juz nie wrocą te lata....
a jak bylo lato a sie pic chcialo.. był kompot z czerwonej porzeczki.. ajj kwasny w sam raz na upały a jaki pyszny...
pamietam jak zawsze siadalismy pod krzaczkiem i zbieralismy porzeczki... sie nien chcialo ale potem smak kompociku wynagradzał wszystko..
dziekuje ci MAMO za wszystko...
to pamietam z dzieciństwa.... i nie zapomne napewno....
- Zarejestrowany: 12.05.2012, 16:09
- Posty: 8
Kochana Mamuś, pamiętasz?
Biel starej kuchni, zapach świeżego chleba i ja - przycupnięty na schodku przy drzwiach Jeszcze wtedy mały, nieporadny, uczący się przy Tobie życia. I Twój śmiech, gdy miałaś dłonie oblepione drożdżowym ciastem, a ja z szybkością jaskółki recytowałem:
"Kochana Mamo, gdy będę duży,
to Ci przywiozę małpeczkę z podróży.
Długim ogonkiem to zwinne zwierzę
będzie za Ciebie zmywać talerze..."
I popatrz tylko, masz już dużego /choć czasem nadal nieporadnego/ Synala. Tylko przeprosić Cię muszę, bo słowa nie dotrzymałem i zamiast obiecanego szympansika przywiozłem synową.
Ale nie o niej dzisiaj mowa. Bo wiesz, pytają mnie, jaki zapach dałaś swemu Gałganowi? A ja nawet specjalnie nie muszę się zastanawiać. To była prawdziwa uczta dla zmysłów powonienia - wymieszały się ze sobą aromaty szczerej miłości, oddania, wrażliwości na drugą Osobę... Uczta z gatunku bezcennych, w restauracji zwanej domowym zaciszem...
Ktoś mnie szturchnął, Mamo... Czas chyba kończyć. Spokojnie, nie zdradzę im Twoich sekretnych przepisów, tak się umawialiśmy. Co by mnie jednak nie zdyskwalifikowali, dopowiem w kilku niezgrabnych zdaniach, że choć włos przypruszony siwizną, pamiętam...
- ... chleb przygotowywany wspólnie, zapach drożdży pod samym sufitem, a nawet u sąsiada...
- ... pieczywo obtoczone w jajku, chrupiące pod ostrymi zębiskami /biednie było,ale swojsko/...
- ... miętowe pastylki, którymi wspólnie z Babcią pomalowałyście mój świat na cukrowo...
- ... tony placków, zachwycających barwami tęczy...
- ... i w końcu niezwyczajną zwyczajność oranżady w torebkach, przynoszonej przez Ciebie z pobliskiego sklepiku...
Zbyt wiele tego, zaraz chyba wskoczę za kurtynę przeszłości, bo wspomnienia wyostrzają pragnienia A ja przecież nie mogę zniknąć, bo wkrótce Twoje Święto. Wpadnę - z przyjaciółmi Krakusami albo bez...
Twój Gałgan
- Zarejestrowany: 08.10.2010, 20:36
- Posty: 230
Smaki dzieciństwa, to smak surowego sernika oblizywanego z łyżki, agrestu i chrzęszczących od piasku truskawek prosto z krzaka.
Gdy to wspominam, czuję ich zapach i uśmiech mamy.
Smaki dzieciństwa to kradzione, kwaśne jabłka w drodze nad jezioro i szynka z wędzarni taty. Miód wyjadany prosto z plastra, gdy dziadek podkradał miód pszczołom ze swojej pasieki.
Smaki dzieciństwa to często wspomnienie osób, których już nie ma.
- Zarejestrowany: 14.05.2012, 21:22
- Posty: 4
Za każdym razem, gdy poczuję pyszny smak domowego obiadu mojej mamy i zamknę oczy, wracam wspomnieniami do pikników rodzinnych, na które wybieraliśmy się całą rodziną do lasu. To nie byle jaki obiad, o nie... To Ziemniaki z koperkiem i zasmażką, kalafiorem i kotletem schabowym. Pamiętam to jak przez mgłę, miałem wtedy kilka lat... Na pewno było to latem w lesie oddalonym o kilka kilometrów od naszego miasta. Nie było nic piękniejszego gdy budził nas ten specyficzny zapach... To nasza kochana mama, od samego rana krzątała się po kuchni po to żeby zrobić obiad, spakować go w śmieszne pudełka, a potem zagonić nas i tatę do samochodu... A potem rozkładaliśmy rozklekotany turystyczny stół przy leśnej drodze, jedliśmy i śmialiśmy się, graliśmy z rodzicami w piłkę... To były cudowne czasy, takie beztroskie. Teraz zacząłem dorosłe życie, moje rodzeństwo też, mama wciąż pracuje, a tata odszedł na zawsze... I chociaż to boli, gdy człowiek uświadomi sobie, jakie cudowne miał dzieciństwo i że nie może do niego wrócić, to mimo wszystko serce się raduje, że to się w ogóle wydarzyło... Teraz pora na mnie i na założenie własnej rodziny. Moja przyszła żona będzie musiała przejąć pałeczkę, bo warunkiem koniecznym oświadczyn będzie przygotowanie właśnie takiego dania z mojego dzieciństwa :-)
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 05:25
- Posty: 6
Moja mama to zestawienie wielu smaków. Smak śledzi w śmietanie z gorącymi ziemniakami, gołąbków z ziemniakami, przeróżnych pierogów, a szczególności z jagodami, knedli z truskawkami i wiele innych. Do tej pory je szykujemy i zawsze chętnie każdy z nas je z zjada. Na samo hasło - robimy coś dobrego - mam na mysli te potrawy. I często lądują na naszym stole.
- Zarejestrowany: 03.10.2010, 17:30
- Posty: 25
Smak mojego dzieciństwa to kołacz, który uwielbiałam. Moja mama piekła go w każdy piątek, z tym co akurat miała pod ręką - sererm, makiem, jabłkami, rabarbarem...zawsze dobierając proporcje na oko. Kiedy byłam starsza bardzo chciałam żeby mi podała przepis, ale dla niej wyglądał on tak: bierzesz troche mąki, trochę cukru... U mojej mamy nic się nie marnowało, jeśli zostawało ciasto to szybciutko robiła jeszcze mały kołacz z cukrem, mój ulubiony. Specjalnie zagadywałam mamę żeby później wyjęła go z pieca, bo lubiłam kiedy był mocno przypieczony. Nigdy nie udało mi się stworzyć tak dobrego kołacza jaki robi mama, może dlatego że z przepisu nigdy nie wychodzi taki jak z serca
- Zarejestrowany: 03.10.2010, 17:30
- Posty: 25
Smak mojego dzieciństwa to kołacz, który uwielbiałam. Moja mama piekła go w każdy piątek, z tym co akurat miała pod ręką - sererm, makiem, jabłkami, rabarbarem...zawsze dobierając proporcje na oko. Kiedy byłam starsza bardzo chciałam żeby mi podała przepis, ale dla niej wyglądał on tak: bierzesz troche mąki, trochę cukru... U mojej mamy nic się nie marnowało, jeśli zostawało ciasto to szybciutko robiła jeszcze mały kołacz z cukrem, mój ulubiony. Specjalnie zagadywałam mamę żeby później wyjęła go z pieca, bo lubiłam kiedy był mocno przypieczony. Nigdy nie udało mi się stworzyć tak dobrego kołacza jaki robi mama, może dlatego że z przepisu nigdy nie wychodzi taki jak z serca
- Zarejestrowany: 03.10.2010, 17:30
- Posty: 25
Smak mojego dzieciństwa to kołacz, który uwielbiałam. Moja mama piekła go w każdy piątek, z tym co akurat miała pod ręką - sererm, makiem, jabłkami, rabarbarem...zawsze dobierając proporcje na oko. Kiedy byłam starsza bardzo chciałam żeby mi podała przepis, ale dla niej wyglądał on tak: bierzesz troche mąki, trochę cukru... U mojej mamy nic się nie marnowało, jeśli zostawało ciasto to szybciutko robiła jeszcze mały kołacz z cukrem, mój ulubiony. Specjalnie zagadywałam mamę żeby później wyjęła go z pieca, bo lubiłam kiedy był mocno przypieczony. Nigdy nie udało mi się stworzyć tak dobrego kołacza jaki robi mama, może dlatego że z przepisu nigdy nie wychodzi taki jak z serca