Najważniejszą rzeczą w rodzinie jest Miłość - prawdziwa.
Czasami idziemy na spacer, czasami do jakiejś knajpki, innym razem do kina czy na basen. Większość tych czynności robimy wspólnie z naszą pięcioletnią córeczką. Taka jest nasza metoda na wspólne pielęgnowanie miłości. Miłość jest piękna, chociaż wymagająca, a jej najlepszym nauczycielem jest dla nas Jezus — mówią Beata i Szymon Puławscy. Małżeństwo, które stara się żyć po chrześcijańsku.
— Co dla was oznacza pojęcie "rodzina"?
— Rodzina to miejsce, gdzie jesteśmy kochani, czujemy się szczęśliwi, odpoczywamy. Rodzina to ludzie, z którymi lubimy spędzać czas. Mamy marzenie, żeby dożyć wspólnie szczęśliwej starości i cieszyć się, że nasze
dzieci wyrosły na dobrych i mądrych ludzi.
— W sobotę przypadają walentynki. Miłość stanowi podstawę funkcjonowania rodziny. Jak ją pielęgnujecie?
— Staramy się spędzać możliwie jak najwięcej czasu ze sobą. Rozkładamy
plan zajęć tak, żebyśmy jak najdłużej byli razem. Dużo ze sobą rozmawiamy, popołudniami gramy w gry planszowe, pomaga nam przy tym brak telewizora w domu. Nie mamy go nie dlatego, że się zepsuł i nie kupiliśmy jeszcze nowego, tylko dlatego, że od początku małżeństwa nie chcieliśmy go mieć. Czasami idziemy na spacer, czasami do jakiejś knajpki, innym razem do kina czy na basen. Większość tych czynności robimy wspólnie z naszą pięcioletnią córeczką. Taka jest nasza metoda na wspólne pielęgnowanie miłości.
— Jaką rolę w waszym życiu odgrywa Bóg?
— Bóg jest dla nas bardzo ważny, dzięki Niemu się poznaliśmy. Było to na rekolekcjach oazowych dla młodzieży, mieliśmy wtedy po 16 lat. Mamy przeświadczenie, że Pan Bóg jest fundamentem i spoiwem naszego małżeństwa. Nie wyobrażamy sobie innego życia, bez Boga byłoby chyba strasznie szare i smutne.
— Co stawiacie w rodzinie na najważniejszym miejscu?
— Najważniejsze miejsce w naszej rodzinie przyznajemy miłości. Miłość jest bardzo bogata, zawiera w sobie: otwartość na drugiego człowieka, troskę o niego, odpowiedzialność za jego rozwój, wrażliwość oraz radość ze wspólnego życia. Miłość czasem bywa trudna, zwłaszcza kiedy się posprzeczamy. Na szczęście długo się nie gniewamy, a pogodzenie daje nam zawsze dużo radości. Miłość jest piękna, chociaż wymagająca, a jej najlepszym nauczycielem jest dla nas Jezus.
— W jaki sposób staracie się wpajać swoim dzieciom chrześcijańskie wartości?
— W sposób jak najbardziej naturalny, czyli poprzez przykład własnej religijności. Wspólnie modlimy się przed posiłkami np. w formie wesołej piosenki, co tydzień wszyscy jesteśmy na Mszy Św. Przed snem modlimy
się razem z córką dziękując Bogu za cały dzień. Wspólnie czytamy Pismo Święte, a to bardzo podoba się naszej córce, czasem nawet sama zachęca, żebyśmy jej coś przeczytali.
— Co jest dziś największym zagrożeniem dla rodziny?
— Najbardziej uderzają w rodzinę nałogi, zwłaszcza alkoholizm, a także niewierność, zapracowanie i brak czasu dla siebie nawzajem. Wiele małżeństw rozpada się, bo małżonkowie traktują rozwód jako rozwiązanie
trudnej sytuacji. Jeśli potraktujemy małżeństwo jako nierozerwalne, wtedy mamy większą mobilizację, żeby ratować rozpadający się związek innymi
dostępnymi sposobami.
— Czy aby stworzyć rodzinę, trzeba być małżeństwem?
— Małżeństwo jest niezbędne do tego, żeby rodzina była mocna, zdrowa i szczęśliwa. Niektórzy próbują tworzyć rodziny na innej bazie niż małżeństwo, ale jest to dużo trudniejsze. Według nas szczęśliwe małżeństwo daje poczucie bezpieczeństwa małżonkom i ich dzieciom oraz dobry grunt do rozwoju.
Tom
za
Gazetą Olsztyńską, luty 2009