A ja uważam że podstawą budżetu każdej rodziny powinny być dochody z wynagrodzenia za wykonaną pracę .
- To kiedyś funkcjonowało takie powiedzenie : " czy się stoi , czy się leży - tysiąc dwieście się należy, "
( ale w tamtym czasie najniższe wynagrodzenie to było 4,40 zł/za godzinę + premia i nadgodziny - nie zapominajmy o 13 pensji śmiesznej niekiedy bo mogło to być nawet i 6 zł) .
No! Ale to było "za komuny" jak mawiają niektórzy . Tylko zapominają dodać że kto pracował ten głodu nie cierpiał .
- Dzisiaj ludzi pozostawiono z przysłowiowym "gołym tyłkiem" ( że dosadniej z grzecznosci nie napiszę ). Wioski po-PGR-owskie stały się skansenem biedy . W miastach przepychem razi widok Banków i budynków wielkich Korporacji z kapitałem zagranicznym , oraz wszelkiej maści Urzędów i Instytucji Państwowych zatrudniających całe tabuny urzędników za nic tak naprawdę nie odpowiadających .
Te 500+ to zwykłe przekupstwo - bo nikt nie powie z "jakiego kapelusza" - (a raczej z której kieszeni ?) tak naprawdę te pieniądze będą i jak długo ? Budżet to nie kapelusz cyrkowego hoksztaplera ..
- Czy ktoś teraz tak naprawdę zastanawia się co dalej będzie?
- Co z dziećmi których rodzice poprostu te pieniądze przepiją?
- Co będzie z tymi dziećmi za kilka lat kiedy już te 500+ przestanie się ich rodzicom należeć ?
Ja myślę że to nie tędy droga ! Podstawą - fundamentem rodziny jest zawsze osiągany dochód ,
- czyli...dostępność pracy i godziwe wynagrodzenie ...!
Obym nie był "złym prorokiem" przewidującym to że kiedy finanse Polski ( szl....k trafi) - diabli wezmą , wtedy usłyszymy że niestety wszystkiemu winny jest "socjal" polaków ....