Zacznę może od krótkiego opisu całej sytuacji. Zaszłam w ciąże bardzo młodo, miałam 16 lat, ojciec dziecka 18. Ciąża planowana nie była, ale cóż stało się. Cieszył się jak głupi przez 4 miesiące, po czym stwierdził, że odchodzi a tak wogóle to nie jego dziecko. Zerwał ze mną kontak, unikał. Jakoś to przeżyłam, w 8 miesiącu ciąży poznałam swojego obecnego partnera (dużo starszy, 14 lat,) pokochał i traktuje dziecko jak swoje.
Po porodzie biologiczny ojciec pojawił się raz i tyle go widziano. Został złożny pozew o ustalenie ojcostwa i alimenty. Wyparł się. Zażądał testów na ojcostwo, które potwierdziły, że ojcem dziecka jest. Z racji tego, że jeszcze się uczył zasądzono od niego 200 zł alimentów miesięcznie plus wyrównanie za okres od urodzenia dziecka, pół roku czyli 1000zł, jednorazowy koszt tytułem wyprawki 500zł. Pozbawiłam go władzy rodzicielskiej.
Powyższa kwota obowiązywała przez 3 lata, ciagle nie mógł znaleźć pracy.
Przed skończeniem przeze mnie 18 roku życia, pomagał mi partner i jego rodzina, moja rodzina również. Od 18 roku życia pracuję i utrzymujemy się sami.
W sierpniu 2015 złożyłam pozew o podwyższenie aliemntów, dziwnym przypadkiem miesiąc przed rozprawą stracił pracę, ale sąd zaproponował ugodę w kwocie 350zł, na którą i ja i on się zgodziliśmy, ALE sam na rozprawie powiedział, że jeśli będzie miał więcej to sam się odezwie.
Oczywiście unika mnie jak ognia, potrafi mijając mnie na ulicy spóścić głowę w dół i udawać, że nie widzi.
W styczniu dowiedziałam sie, że ponoć podjął pracę, z raqcji tego że kontaktów nie utrzymuje ze mną, złożyłam pozew o podwyższenie alimentów na kwotę 500zł (tej kwoty żądałam w sierpniu) (dziecko ma atopowe zapalenie skóry i płaskostopie, więc wydatki rosnął bo nie mogę ubrać go w byle co (i tak szukam odżieży po secenhendach, ale niespełna 4 latek w 2 buzkach i 2 parach spodni życ nie będzie. Gorzej z obuwiem, kupuję nowe, koszt minimum 150zł, chodzi do przedszkola)
Na rozprawie stwierdził, że nie będzie płacił, bo jego następna partnerka jest w ciąży i w kwietni rodzi, on zarabia 1500zł i na podwyżkę się nie zgadza.Sąd przełożył rozprawę i wszczął postępowanie dowodowe.
Móje pytanie brzmi czy któraś z pań miała taką sytuację? Jeśli tak to jak to się skończyło ?
Sama już nie wiem co ja mam zrobić, szlak mnie jasny trafia jak sobie pomyślę, że on żyję sobie bez żadnych zobowiązań a ja staję na głowie żeby mały miał wszystko czego potrzebuje.