dziewczyny ja jestem z gospodarstwa, takich historii to mi się przypomina multum :D
mielismy koguta który skakał na głowę ,znienacka i tylko mojej siostrze, miała wtedy z 8 lat
osobiscie uciekałam rozszalałemu stadu gęsi sąsiadów , potwornie sie ich bałam, wyciagały szyje, syczały leciały a jak dogoniły -szczypały brrrr.
mielismy tez krowy, jedna miała na imię maryna nienawidziła dziieci, nie wiadomo dlaczego , ale na pole gdzie była zadne dziecko dobrowolnie nie weszło! mi się zdarzyło tylko dlatego ze zaraza lezała sobie w wysokiej trawie, mówię wam nigdy, ale to nigdy więcej nie biegłam tak szybko, a za moimi plecami ona z opuszczonym łbem! pokaleczyłam sie wtedy na drutach, miełiśmy płot kolczasty.
mój brat Krzysiek przyniósł do domu kociaka, takiego dzikiego ze stodoły ,nie wiadomo jak go złapał, w kazdym razie kot był dzielny, gryzł i drapał a Krzysiek ...dostał serię zastrzyków w brzuch!
alez mi się tego przypomina! ale nie będę was zanudzać