Mieszkam na drugim piętrze. Przychodzi dziś sąsiadka (wszystko wiedząca), że u mnie ulatnia się gaz,. bo na klatce śmierdzi.... Myślę poważna sprawa, zaprosiłam, sprawdziła: nie smierdzi....
Pierwsze co, przyleciała do mnie. To sąsiadka z parteru.
Mam jeszcze sąsiadkę z 1 piętra, która juz któryś raz słyszę od osób trzecich, cały czas coś do mnie ma:
- A to, że w mieszkaniu nie mam dywanów i dzieci biegają i jej głośno (ona jest starszą osobą), niech sobie dom wybuduje z dala od bloku, to jej głośno nie będzie, olałam sprawę. Kiedyś głośno skomentowałam, że kupie sobie dywan, a sąsiadka co miesiąc będzie prać.
- Sądiadkę z parteru, zalała sąsiadka z 1 piętra, która powiedziała , że to ja. O! I przeleciało przez dwa piętra!
- Samochód wiecznie im mój przeszkadza.... Wózek dziecka również.
Czym im zagrozić? Zeby przestały gadać. Tylko chcę im tak powiedziec, aby w pięty poszło... Zagrozić sprawą sądową, jak jeszcze raz usłysze jakiś brednie na swój temat.... , bo juz uwagę zwracałam...

Mam takiego jednego..Hahahahha



Trzeba też o tym pomyśleć i być wyrozumiałym wobec innych, którzy obecnie posiadają dzieci... Nadejdzie taki moment, że i one dorosną i wyfruną z rodzinnego gniazda... Taka cisza to wcale nie jest aż taka dobra - wiem, bo my teraz taką w naszej klatce mamy...
I powiem, co o tym wszstkim myślę wszem i wobec. Nie będę wymieniac po nazwiskach. A sądem i tak postraszę przy okazji- może to odniesie jakikolwiek skutek. Może gdyby któraś dostała przedsądowe pismo, może by następna nie rozsiewała plotek.I tak to załatwię- jak inaczej nie można. 