Pewnie uznacie, że jestem z innej planety. I to prawda. Ja a nawet mój syn żyliśmy bez komórki i komputera. I wcale nie uważam że było gorzej. Wręcz przeciwnie. Telewizję oglądałam(bardzo rzadko) gdy miałam 16 lat w internacie. Na telefon stacjonarny czekałam praktycznie od zamieszkania w mieście. Trwało chyba ponad 20 lat, bo gdy poznałam męża (1987) kontakty były tylko listowne. A jakie to było fajne, jego listy mam do dziś na pamiątkę. Pierwszą komórkę miał mąż, bo pracował w różnych godzinach i chcieliśmy mieć kontakt (Mateusz był mały,często chorował, samochodu nie było). Gdy ja kupiłam komórkę dla siebie-zrezygnowałam z domowego. Komputer (wtedy bajońska cena-ponad 5tys) syn dostał jak był w gimnazjum. W szkole jeszcze nie było informatyki i sami, wspólnie uczyliśmy się jego obsługi. Zamiast komórek, internetu były spotkania w rodzinie, z przyjaciółmi. Teraz nikt nie ma czasu, coraz więcej jest uzależnień od komputera itd. Ojciec (czasem i mama) zamiast zajmować się sobą, dziećmi, rodziną spędzają długie rodziny przy komputerze. O wpływie, zwłaszcza na małe dzieci, komórek i komputerów, okaże się po latach. Żal mi współczesnej młodzieży, jaka ich czeka przyszłość z powodu tej "nowoczesności".