Poradźcie mi proszę w kwestii Bożego Narodzenia - Forum

Moi rodzice i teściowie mieszkaja w jednym mieście i jak my jeszcze mieszkaliśmy w bloku to ustalalismy że w Wigilię jesteśmy u jednych rodziców a dni świąteczne u drugich a w święta wielkanocne pierwszy dzień u rodziców którzy byli odwiedzani w dni świąteczne a drugi dzień u tych co wigilie mieli.

Bo jak nasze dzieci były małe to jeździliśmy w wigilie od jednych do drugich i po powrocie umieraliśmy z przejedzenia i zmęczenia a ja tez nie lubie takiej bieganiny w swięta więc to zmienilismy.

Obecnie od 5 lat święta obchodzone sa u nas w domu poza miastem i rodzice wiedzą, że my szykujemy wigilię i albo przyjadą albo nie bo ja po mieszkaniach nie będę się cisnąć a dodając rodzine mojego brata, który przyjeżdża na wigilię we czwórkę i siostrę męża z jej mężem to wychodzi 16 osób z dwóch rodzin i wtedy jest niezła impra. Ale ostatnio to rodzicom sie nie podoba, że są z tymi drugimi rodzicami i wola oddzielnie robic ale ja jestem twarda i wigilie będę u siebie w domu robic a kto przyjedzie ten na pewno będzie ugoszczony.

A święta wielkanocne to inna para kaloszy i wtedy moge ja do rodziców sie przejechac.

Możesz jednak stanąć przy swoim zdaniu i zrobić wigilię u jednych czy u siebie w domu z jednymi a na drugi dzień iść .... no wiesz tak po kolei.

Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest organizowanie świąt we własnym domu i zaproszenie wszystkich do siebie. Lub drugim roziązaniem Wigilia tu a Boże Narodzenie tam.

Ja mam taki sam problem. No i niestety jeżdżę od domu do domu.

Zaplanujcie Boże Narodzenie w swoim domu tak by nikt nie poczuł się urażony-Najlepsze rozwiązanie.

My tez zawsze chcemy dogodzic wszystkim i jesli u jednej rodziny jemy kolacje wigilijną to u drugich spedzamy 1 swieto.

Też bym chyba tak zrobiła.

Ja zawsze robimy kolację w wigilię z moimi rodzicami. W święto jedziemy do teściów. A w drugie święto jedziemy do moich rodiców. Więc tak czy inaczej, też w trasie;)

Ja rowniez mam objazdowe swieta...wigilie spedzamy u babci i rodzicow meza a w dni switeczne objezdzamy reszta w zaleznosci od dnia dogadujemy sie co i jak...ale w tym roku odpuscimy sobie swieta bo mam termin w srodku grudnia i wole miec siwety spokoj i skupic sie na porodzie niz myslec co gdzie z kim i jak a tesciowa tez powiedziala,zeby sobie odpuscic bo z takim maluchem nie ma sensu jezdzic po rodzinach bo po porodzie to i tak nie bede marzyla o niczym innym niz odpoczynek i czas z dziecmi i mezem...a w przyslzym roku my chcemy zrobic wigilie zbye w swieta moc odpoczac a nie walczyc z czasem zbye spedzic z kazdym troche czasu;/...

Wszystkie mądrze piszecie. Problem jednak jest taki, że ja jestem cienki Bolek i nie umiem być asertywna. Jeśli powiemy moim rodzicom, że w tym roku nie będzie nas u nich na Wigilii za to przyjedziemy w święta... powiedzą - OK. Jednak sytuacja się zmieni, gdy przyjdzie nam powiedzieć teściowej za rok, że tym razem na Wigilię jedziemy do moich rodziców. Ona też powie - OK i zrobi te swoje smutne oczy i przestanie się odzywać i w ogóle zacznie się znęcać psychicznie... :( Tak samo będzie, gdy powiemy, że Wigilię robimy u siebie dla nas a święta spędzimy z rodziną... Ona i tak by do nas przyszła bo przecież z kim ma spędzać Wigilię jak nie z jedynym synem! Tu jeszcze chodzi o walkę (którą sobie wymyśliła), na najlepszą babcię! Mamy najmniejsze mieszkanie z rodziny biorąc pod uwagę liczbę osób mieszkających w nim i nie posiadamy nawet stołu na którym można podać kolację... Zakręcone to wszystko.

Liczyłam na to, że poczytam Was i wpadnę na jakiś genialny pomysł... tymczasem Wasze posty przybiły mnie jeszcze bardziej bo Wy macie tak wszystko dograne a u nas zawsze jakieś sztuczne problemy. Eeee. Szkoda gadać.

Moja droga nie ma wyjscia z zadnej sytuacji zawsze sie znajdzie alternatywa...czy ejstes w jakis sposob uzalezniona od tesciowej?...Pomaga wam przy dziekciach zostawiacie je czetso u niej?...Jesli nie to niech sie obrazi,ja na twoim miejscu bym powiedziala ze moj maz i moje dzieci sa dla mnie najwazniejsze,ty juz swoje wychowalas a ja chce dzieciom pokazac ze swieta sa po to by sie cieszyc wspolnie spedzonym czasem z rodzina i miec spokoj...mysle ze jesli tesciowa jest rozsadna osoba podasa sie i jej przejdzie,nadrzuc jej temat wczesniej zeby sie z nim oswoila i jakos to powinna przetrwaic a jelsi ty mas zopory i nie chcesz zbey miala w tobie wroga niech twoj maz porozmawia ze sowja matka...Pamietaj ze nie da sie wszystkim dogodzic i zawsze ktos bedzie pokrzywdzony a trzeba myslec o sobie o swojej rodiznie przede wszystkim nie masz z tesciowa dzieci,nie sypiasz z nia,nie prowadzicie wspolnie domu i nie daje ci na utrzymanie dzieci,prawda?...

Kurczę, zakręcone. No i faktycznie brak miejsca to też niemiła sprawa.

Uwielbiam rodzinne, domowe święta, ale w takiej sytuacji to chyba bym albo wyjechała sama z mężem i dzieciakami gdzieś na święta do chatki w górach albo zarządziłabym spotkanie wszystkich z rodziny w restauracji  na neutralnym gruncie i gdzie jest na tyle przestrzeni, aby nie było mini-wojen.

myosotis24 06 (przepraszam, nie wiem, jak masz na imię) - spróbuj powiedzieć im wszystkim, że to jest dla Ciebie trudne pogodzić  wszystko i wszystkich. bo mam wrażenie, że najbardziej to Ty się przejmujesz, aby wszystkim zawsze było dobrze, a... a tak się nie da.

w świętach najważniejsze mimo wszystko jest to, aby być z całą rodziną, a nie samo miejsce spotkania. skoro Teściowa nie przepada za Twoimi rodzicami, a chce spędzić święta z synem i jego żoną, która to żona z kolei chce spędzić święta ze swoimi rodzicami (co jest całkowicie zrozumiałe) to wydaje mi się, że powinnaś poważnie porozmawiać właśnie z Teściową o tym, jaka jesteś rozdarta. a właściwie to razem z Mężem powinniście z nią porozmawiać.

Nic mądrego nie odpowiem - bo byłoby to takie trzepanie piany o niczym. Właśnie teraz, czytając Ciebie i Lenę dostałam porządnego kopniaka, który uświadomił mi, że ludzie mną manipulują jak tylko się da a ja staję na uszach by wszystkich uszczęśliwić.

Co będę pisała o tym, że teściowa przecież biedna kobiecina, że jak... sama? W Wigilię? Nikt nie powinien być sam w ten dzień i to jest fakt... ale drugi jest taki, że ta kobieta nauczyła się narzucać mi wszystkie swoje pomysły i wdrażać je mimo wszystko. Ona nie jest zła! Bardzo nam pomaga i ogólnie lubię do niej jeździć i spędzać z nią czas. Tylko ta Wigilia mnie tak strasznie przybija :(

Mój mąż też to zaproponował a ja w zeszłym roku nazwałam go za to egoistą...

Monika jestem - miło mi ;)

Wyjedźcie na wczasy - to nikt nie będzie miał do was pretensji

I ja cos od siebie powiem...

 "Jeszcze sie taki nie urodził..." Reszte pewnie znasz.

Tez kiedys czułam sie rozdarta, az powiedziałam dosc!

Jeżdżenie od jednych do drugich jest meczace dla doroslego, a co dopiero dla dzieci.

Moniczko, masz moim zdaniem trzy opcje.

Albo spedzanie swieta sami, albo raz w roku do jednych w drugim do drugich - a jak sie komus nie podoba, to trudno. A trzecia opcja, dostosowanie sie tesciowej.

Porozmawiaj jeszcze z mezem.

Musisz postawic sprawe jasno, zwłaszcza ze to Ty masz dzieci, a zmeczone dzieci to marudne dzieci, co przeciez wiesz....

W koncu Swieta, to nie tylko Wigilia...

Prawda... ale. Zobaczymy. Musiałam się troszkę pożalić bo od kilku dni chodzę smętna na samą myśl o Wigilii. Odliczam nerwowo dni i czekam co się wydarzy. W tym roku teoretycznie teściowa robi u siebie ale niedawno pokłóciła się z moim ojcem... Ciekawe co z tego wyjdzie. Nie wiem.

Z mężem rozmawiamy o tym od 2 lat. Przez tą sytuację zamiast cieszyć się świętami to tylko się wiecznie kłócimy. Z teściową także rozmawialiśmy. Ona rozumie, że mamy rodzinę... "nic mi nie będzie. Pewnie, przyjedźcie w święta. Ja w Wigilię posiedzę sobie przy choince... Telewizji nie pooglądam, bo tylko w depresję wpadnę". To takie raczej lżejsze monologi... Taki typ i już.

Najgorzej, że ma syna jedynaka i że jest rozwódką bez nowego faceta... Nudzi jej się więc miesza się w nasze życie.

Ajc. Rzeczywiscie nieciekawie. I doskonale Cie rozumiem

Trudna sprawa mimo wszystko, ale podtrzymuje, to, ze nie mozesz dac sobie wejsc na głowe.

U nas o tyle lepiej, ze nikt nie stosuje takich zagrywek, a tesciowa jest wdowa, (aczkolwiek ma jeszcze poza synem córke)  i dla moich rodziców jest oczywiste, ze nie bedziemy jezdzic tu i tu, tylko albo jedziemy tu, albo zostajemy, albo tesciowa zapraszamy.

Mam nadzieje, ze jakos uda sie to poukładac.

Moniko wyzalic sie tez trzeba ludziom,widzisz dzieki temu jak okreslilas dostalas kopa na dzialanie:)...dziewczyny wszystkie tutaj maja racje jak to mowi moj maz "nie mozna byc troche w ciazy"...

Najlepiej porozmawiajcie z tesciowa na temat wiglii i powiedzcie ze zalezy wam na radosnych i spokojnych siweta,to jest taki czas kiedy kazdy powinien wypracowac jakis kompromis tak by kazdemu bylo dobrze...dzieki temu mozna spedzic milo siweta w rodzinnej atmosferze...

wiem,ze tesciowa to doswiadczona kobieta i wiem,ze nikt w takie swieto nie powinien byc sam ale no za Chiny Ludowe nie dogodzisz nikomu...mysle ze tesciowa tez ze wzgledu na syna powinna zagryzc zeby i na czas wigilii spedzic go w takiej opcji ktora jets potymalna dla wszystkich a nie najlepsza dla niej...a zbaiegi tesciowej pt duze oczy puszka okruszka i troche narzekania znam...za pierwszym razem jest ciezko jak trzeba sie na cos zdecydowac ale z kazdym nastepnym razem jest latwiej...

wiem,ze to ciezka sytuacja ale jakos dasz rade tylko na spokojnie przemysl:)

Zgadzam się. To chyba będzie najlepsze wyjście

My staramy sie na zmiane - jedne święta u moich rodziców, drugie u teściów, którzy mieszkają 600 km od nas. I jakoś udało sie pogodzic. Dla mnie najwazniejsza jest Wigilia i na szczęście przez 5 lat tylko ostatnia Wigilię spedziliśmy w teściów i w sumie jedną Wielkanoc. Dwa razy "uratowała" mnie zagrożona ciąża a do nas i tak razdko ktoś przyjeżdza, chociaż akurat tu mi przykro ze względu na męża

Niby maleństwo a proszę - jakie bojowe ;) Dzięki za rady kobietki! Pozwolę sobie nie zamykać jeszcze wątku, bo może jeszcze ktoś zechce dopisać coś ciekawego :)

Monis ja tez jestem jedynaczka i wiem co twoj maz przezywa moja babcia jest rozwdoka i tez siedzi sama w domu,pomaga nam bardzo jestem jej wdzieczna ale nie moge cale zycie dogadzac wszystkim i rodzine odstawic,to po co ja ja zakladalam?...zeby spelnic swiety obowiazek i swoje marzenia a dalej niech babcia mna rzadzi, pierze,dotuje,prasuje i wyprawia do szkoly...szanuje ja jako osobe doswiadczona bagazem...no ale mam juz swoje zycie...po prostu okres swiat to taki drazliwy temat...daj znac co udlao sie wam wywalczyc z mezem:)