Jest lato, upał, żar leje się z nieba. Trudno wytrzymać, człowiek cały czas się poci, jest mu gorąco. Ale czy taki upał może być usprawiedliwieniem dla panów paradujących z nagim torsem przez miasto, zasiadających na ławeczce w parku, kawiarence, czy w nadmorskiej restauracji? Według mnie nie - miejski rynek czy restauracja, to nie plaża, ani własny ogródek. To nie miejsce nad rzeczką czy jeziorem. Dla mnie jest to - lekko mówiąc - ohydne zwłaszcza, że (i tutaj panowie powinni sobie wziąć to do serca) jakiś 1% tych golasów ma się czym pochwalić, reszta no cóż - po roku na siłowni może i wyglądałaby tak, że byłoby na czym "oko zawiesić", ale aktualnie ich sylwetki są tak śmieszne... wystające brzuchy, tłuszczyk, blada skóra, że naprawdę powinni mieć troszkę samokrytycyzmu i raczej ukrywać - niż odsłaniać - swe "walory" 

Próbuję nie zwracać na takie rzeczy uwagi, ale czasami po prostu się nie da. I zawsze się zastanawiam jak takie zachowanie potem dziecku wytłumaczyć, bo jak jest taki upał to wiem, że trudno małe dziecko w coś ubrać, bo najchętniej by nago chodziło, a jak jeszcze zobaczy, że pan tak chodzi po ulicy to czemu ono nie może?