Cześć! Jestem wściekła.. dlaczego? teściowie cały rok obiecywali nam że dadzą nam drewno na CAŁY dom, deski, stemple, drewno na dach jednym słowem wszystko... Mielismy latem możliwość załatwienia niedrogich stempli ale teściowie i mój mąż mówili żeby nie załatwiac bo wszystko dadzą (mają własny las). Nawet się z mężem wtedy wykłóciłam bo uważałam ze nie powinniśmy tylko liczyć na teściów, ale że on zarabia więc ja mam mniejsze zdanie, zresztą groził że jak kupię to jego rodzice nam nie pomogą... Mąż nawet mojemu tatowi nie pomógł kiedy ten przywoził stemple. Tak samo było jak mówiłam mu o kupnie desek, żeby pomału gromadzić materiał.. Dzwoniłam wczoraj do teścia żeby zpytać co załatwił i okazało się że będzie mógł wyciąć TYLKO 10-12 DRZEW NA DACH i powiedział żebym pojechała zapytać o deski do tartaku... Jednym słowem wypięli się na nas "tą" częścią ciała. Teraz nie mamy na to kasy żeby kupować deski pod zrobienie fundamentów, a potem stempli bo wiadomo idzie zima trzeba kupić opał, grubsze ubranie itp.. Na moich rodziców też nie możemy liczyc bo jak im trzeba było pomocy to mój im nie pomógł. Czemu mi tak zależy na zaczęciu budowy? 3 zimy leżą nam już pustaki za jakieś 10 tys zł, jak długo jeszcze mogą postać nie wiem. Żeby tego było mało mój mąż próbował swoich rodziców wczoraj bronić a zaczął "atakować" moich że tato mój stale ma o coś pretensje do niego itd (mój tato nie jest ideałem ale rok temu pożyczył nam kasę i to sporą i nikt mu tego jeszcze nie oddał). Poza tym moi rodzice kupili mi działkę ze starszym domem w którym mieszkamy za wcale nie małą kasę. Jednym słowem była wczoraj między nami kłótnia wielka. Powiedziłam wczoraj mojemu że jak jego rodzice są tacy idealni to niech jeszcze ich w d... pocałuje bo właśnie się na nas wypieli i niech się wynosi z mojego domu (dom jest moją własnością). Od 4 lat słyszałam ciągle obietnice że wszystko będzie dobrze, że teściowie nam pomogą.. Często do nich jeździłam bo moje dziecko to ich jedyna wnuczka.. Zazwyczaj sama dziecko zbierałam, szykowałam ubrania, pieluchy (dlatego ze jest dośc daleko to jeździliśmy na kilka dni) więc nie dość że miałam duży bagaż to jeszcze dziecko i sama musiałam się z tym zabrać... Teraz długo nie zobaczą wnuczki bo ja całkowicie straciłam do nich zaufanie i szacunek. Nie wiem co będzie dalej, co mamy robić.. Jestem wkurzona, wściekła na tesciów ze nie dotrzymali danego słowa, na męża że broni ich w takiej sprawie... Mam wszystkiego dość...