Seks bez zobowiązań... - Forum

tylko i wyłącznie jeżeli sprawa jest jasna i oczywista dla obojga partnerów... bo gorzej jeśli jedna osoba traktuje to jak sport a druga jako początek związku ;) ja nie widzę w tym nic złego, jeżeli wolni ludzię decydują się na taki relaks ;)

Seks każdy traktuje po swojemu. Można jako prokreację, można jako sport. A można też jako wyznacznik miłości. ja jestem zwolenniczką tego ostatniego. Nie ma miłości nie ma seksu. I to wszystko na ten temat.

...nie no oczywiście, że sprawa musi być jasna...
...udawanie zakochanego na chwilę nie wchodzi w grę, bo wiem z autopsji, że zazwyczaj źle to się kończyło... ;)

Niuniek Niuniek czas dorosnąć i nie wierzyć w takie frazesy, że seks to sport. Podczas godziny seksu (sensu stricto, nie gry wstępnej) spala się około 200 kcal, to tyle samo, co podczas czytania książki na głos. O ile książkę można czytać na głos przez godzinę, to ze względów biologicznych pewnych rzeczy przedłużyć (bez wspomagaczy) nie można.

Przypadkowy seks - ale, że jak coś dzieje się u Ciebie przypadkowo... współczuję...

no w moim przypadku po czytaniu książki nie jestem spocona i nie mam zakwasów na drugi dzień... a co do czasu trwania to.... każdy orze jak może... ;p

Tak, czesem się tak zdarzy... Przypadkowo to nie oznacza, że z byle kim, szanujmy się trochę, tak?
...mówiąc o sporcie również mówię w przeności - mam na myśli, że nie jest to czyn podyktowany w moim obecnym przypadku miłością, czy jakimkolwiek uczuciem, poza zauroczeniem może... ;)
...wiem też, że nie jestem odosobniony w tym o czym piszę... i nie mam tu na myśli facetów, którzy podobno o jednym tylko myślą, tylko właśnie kobiety, które jak się okazuje mają większe potrzeby niż faceci ;)

Jak dla mnie rzecz kompletnie nie do przyjęcia! Tego typu zachowania kojarzą mi się z tzw. pucharem przechodnim. Nie mogę sobie po prostu wyobrazić jak można traktować zarówno siebie jak i drugą istotę ludzka tak przedmiotowo! W moim wyobrażeniu seks jest swoistego rodzaju najwyższym darem jaki można z siebie złożyć drugiej osobie. I to tylko tej JEDNEJ JEDYNEJ! Za nic bym nie chciała mieć za męża faceta, który przeszedł przez łóżka niezliczonych "sportsmenek". I wydaje mi się, że człowiek pomimo naturalnych potrzeb umie zapanować nad popędem i nie latać jak pies z wywieszonym ozorem, żeby się zaspokoić.  I tak. Ja uważam, że to jest bardzo NIEMORALNE!

Ps. A jako relaks czy sport zdecydowanie cenię sobie znacznie wyżej inne pasje.

...i masz do tego prawo, ja to szanuję podobnie jak zdanie innych...
Każdy ma prawo do własnego zdania, własnych poglądów i własnych działań...

Równie dobrze można przyczepić do seksu przedmałżeńskiego - przecież jesteśmy katolikami i to niemoralne, niegodne i ciężki podobno grzech, tak?

Każdy robi to co uważa za słuszne, byle by nikogo przy tym nie krzywdził, obie strony muszą chcieć tego samego... ;)

Taki seks bez miłości - mechaniczny... co w tym pięknego, poza fizjologicznymi doznaniami?

no chyba właśnie o te fizjologiczne doznania chodzi...?

...no właśnie w tym rzecz...
Chodzi o te właśnie doznania cielesne, o których piszesz...

Skoro nie jest to związek to raczej o miłości tu nie można mówić...

Kilka razy byłem w związkach mniej lub bardziej zaawansowanych i wtedy miało to jeszcze prócz doznań cielesnych jeszcze wartości uczuciowe i to jest zdecydowanie piękniejsze...

...ale nie oznacza to, że skoro jestem sam, to mam żyć w celibacie... ;)

Nie wiem jak inny, ale ja (nie tylko od życia ;-) ) chcę czegoś więcej, niż fizjologii. Taki seks to jak zadowalać się chińską zupką, zamiast poczekać i postarać się o wystawny obiad.

Poza tym to niszczy piękno seksu - sprawia, że staje się czymś powszednim, na wyciągnięcie ręki - a nie "wisienką na torcie" ;-) Cóż, nic co ma wartość nie przychodzi bez walki.

Każdy dokonuje pewnych wyborów i ponosi ich konsekwencje. Wazne, by isc przez życie i ranić jak najmniej. I czasem stawiać sobie rózne pytania, by więcej refleksji było ;)  np: "Jesli dla mnie jest to sex-sport to czy dla tej drugiej osoby też? ";) Świadomość równowagi duchowo-cielesnej jest najważniejsza. Ale każdy robi to, co uważa za słuszne ;)

widzisz ja już się zupek chińskich w życiu najadłam... a najbardziej smakowała mi ostatnia, którą jadłam najczęściej i najdłużej... aż przeobraziła się w polędwice z grilla na kurkowym łożu z tagiatelle szpinakowym uperfumowanym czosnkiem ;)

Bardzo mi się podoba ta "wisienka na torcie".

Isiunia napisała dokładnie tak, jak i ja uważam. Kwintesencja tej myśli...
...pewnie, że wyższe wartości w życiu są ważniejsze, ale żeby osiągnąć najwyższy pułap, trzeba się wspinać powoli, po kolei zaczynając od tych najniższych....

Życie trzeba kosumować dokładnie, małymi łyżkami, bo dużą można się zachłysnąć...

...wszystko jest dla ludzi, w odpowiedniej dawce i odpowiednim podejściem ;)

I z tym się zgadzam. Tylko, że "seks bez zobowiązań" to właśnie przeskoczenie wszystkich poprzednich etapów, bez ich przejścia.

Swoją drogą warto zwrócić uwagę na samo stwierdzenie "seks bez zobowiązań". Dlaczego podkreślamy to "bez zobowiązań"? Bo samo słowo seks wiąże się z miłością, która z kolei oznacza zobowiązania wobec drugiej osoby.

...samo słowo "Seks" nie wiąże mi się od razu z miłością... i coraz częściej tak jest, że się z tym niestety nie kojarzy, a może i stety...

...miłość to uczucie, uniesienie, nie ma większego i mocniejszego uczucia jakim jest miłość...

Miłość - owszem, wiąże się z seksem, ale seks nie zawsze z miłością...

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i rozgraniczyć te dwa słowa...

No cóż. Mam tylko jedno pytanie: czy taki "przechodzony" potem mąż/żona są faktycznie szczytem marzeń? Jakoś nie wyobrażam sobie bycia jedną z wielu lub którąś tam z kolei. Pewnie zakrzykną tu niektórzy, że to nie ma najmniejszego znaczenia. I na moje pytanie wcale nie musicie tutaj odpowiadać. Zróbcie to we własnym sercu. Ale tak szczerze do bólu: czy nie chciałoby się być jednak tą/tym pierwszą/m i jedyną/m dla tej drugiej strony jak i żeby i ta druga strona tą/tym pierwszą/m i jedyną/m była.

A chińszczyzna zawsze chińszczyzną będzie. I tyle.

Uczucia to strach, zachwyt, zaskoczenie, gniew... ale nie miłość :) Miłość to postawa, a nie uczucie. Uczucia są jak chorągiewki na wietrze - zmieniają się bardzo dynamicznie.

Samo się nie robi - jak oddzielamy seks od miłości (czyli od zobowiązań tak naprawdę) to nam się z niczym nie będzie kojarzyć.