przyczyny rozwodów są różne, rózni są ludzie...bez sensu byłoby generalizować. Wina też pośrodku leży zapewne. Fakt jest faktem, że niewielu udaje rozstać się z klasą, bez pomówień w drugą stronę. Nie znaczy to jednak,że każdy ma mieć zamkniętą drogę do drugiego związku
tak naprawde najwięcej mówią o człowieku nie relecje z obecnym partenrem ale z byłym..... jak jest dobrze to każdy jest wspaniały ale sztuką jest poradzic sobie w trudnych sytuacjach. zwiazek z rozwodnikiem czy rozwódką którzy teraz zieja do siebie nienawiscia to według mnie bardzo ryzykowny zwiazek bo ta nienawiśc nie bierze sie nigdy tylko z jednej strony.
Ja myślę, że ta nienawiść jak tu się pisze bierze się nie stąd że to jest tak że ona czy on byli tacy wstrętni czy jeszcze co gorszego, tylko stąd że Ci ludzie mają w sobie dużo żalu do swoich byłych o to że przy nich stracili tyle czasu a ich życie mogło przebiegać inaczej. I wydaje im się że jak obwinią tym tą drugą stronę to będzie im łatwiej, a to nie jest tak do końca. I niestety ilu ludzi tyle reakcji na daną sytuację żadne z nas do końca nie wie jak by się wtedy zachowało dopóki nie doświadczy czegoś takiego. Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że związałam się z rozwodnikiem , któremu może nie jest łatwo ale się nie poddaje i mamy już dziecko i jak na razie może nie zawsze jest różowo to jednak jestem zadowolona.
najwyraźniej nie wszystkim dane jest od razu trafić taki idealnie
A dlaczego rozwodnik czy rozwiedziona mieliby nie być dobrymi kandydatami na małżonków? Różnie się ludziom w życiu układa, powody rozwodu mogą być skrajnie różne. Ludzie z pewnym bagażem doświadczeń na plecach mogą być wspaniałymi kandydatami na partnera, jeśli potrafią wyciągać wnioski z tego, co było wcześniej.
dokładnie Joasiu - przecież czasami rozwód jest nie dlatego, że była patologia ale dlatego, że coś nie wyszło i ludzie potrafią się rozstać z klasą... jak już napisałam powyżej, nie każdy ma takie szczęście i nie od razu musimy trafić na nasze połówki tak jak pan idealny :)
No ale jednak te sytuacje nie są bez znaczenia jeżeli są dzieci mój partner akurat uważa że nie zależnie kto tu zawinił jest zadowolony że u nich nie było dzieci, bo pewnie odwlekali by tą decyzję dłużej i mogłoby być nawet gorzej.
mniemam, że rozwodnicy to już kolejna grupa ludzi, którą tylko pod "ścianę"...I jakoś nigdy nie bawiły mnie losy tych, którym się nie udało. A takich tez mam gdzieś obok...
marteczka napisał 2009-09-05 16:12:46mniemam, że rozwodnicy to już kolejna grupa ludzi, którą tylko pod "ścianę"...I jakoś nigdy nie bawiły mnie losy tych, którym się nie udało. A takich tez mam gdzieś obok...
Skąd taki wniosek? Czyżby moja wypowiedź w jakimkolwiek stopniu upoważniała do takiego wniosku? Jeżeli tak, to znaczy, że logika mężczyzn i logika kobiet to dwie całkiem różne dziedziny.
Zadałem tylko pytanie i nikogo "pod ścianę" nie postawiłem. A pytanie nasunęło mi się po ślubie rozwodników, na który byłem zaproszony i na którym to ślubie oboje małżonkowie / grubo po 40-stce/, trzebiotali do siebie jak para nastolatków na pierwszej randce.
A ja, znając historię jednej ze stron, nie mogłem wyjść z podziwu nad dwulicowością tej osoby i znając ją bliżej jestem przekonany, że następny rozwód ma jak w banku, a tylko kwestią czasu jest to, kiedy on nastąpi.
I tylko w tym sensie bawią mnie rozwodnicy, bo oczywiście masz rację, że rozwód to życiowa klęska, która nikogo nie powinna bawić.
Jest natomiast pewne ludowe porzekało które mówi, że najtrudniejszy jest pierwszy rozwód, a potem to już z górki i myślę, że nie powstało tak sobie, z niczego...
To dziwną masz zabawę ? jeśli zycie innych osób Cię bawi?
Ja jestem po rozwodziei moa zona również, nie zamierzam się tłumaczyć czy też rozwijać mojego zycia - decyzja o rozwodzie to nie "bajka" pisana patykiem na pisaku.
Czy nie stawiasz pod ścianą? - wyrażasz swoje uczucia na podstawie jakiegoś "znajomego" - bawiąc się jego zyciem - masz czelnośc jeszcze pisać o zabawie !!!!! - dziękuję za takie podejście dorosłych poniekąd osób.
Będę bardziej niemiły jeśli Twoje wypowiedzi będą w podobny sposób dotyczyły grupy ludzi p rozwodzie.
I nie życzę sobie porównań
a1410 napisał 2009-09-06 09:57:34Skąd taki wniosek? Czyżby moja wypowiedź w jakimkolwiek stopniu upoważniała do takiego wniosku? Jeżeli tak, to znaczy, że logika mężczyzn i logika kobiet to dwie całkiem różne dziedziny. Zadałem tylko pytanie
Twój styl zadawania pytań jest niewątpliwie jednoznacznie odbierany - niezależnie od płci... mam przeogromne wrażenie że siedzisz teraz przed kompem z głupim uśmieszkiem i aż Cię rozpiera z dumy że komuś dopiekłeś i kogoś wyprowadziłeś z równowagi...
Co Was tak rozdrażniło?! Proste pytanie, które zadałem na wstępie? Czy może żartobliwy ton tekstu? A może to, że tu na tym forum rozwód to tabu, o którym pisać nie wolno? A może jakieś wyrzuty sumienia?
Przecież widać, że temat umieściłem w podgrupie etyka, więc chyba trafnie, bo po coś została stworzona...
przy okazji tematu o religii w szkole zarzuciłeś reakcji że specjalnie wyciąga takie tematy bo wiadomo że będzie pyskówka... a jaki cel miało Twoje pytanie? sądziłes że każdy się z Tobą zgodzi, grzecznie przytaknie? temat tak samo kontrowersyjny jak religia w szkole, czy służba zdrowia... choć tak na prawdę nikt nie unosi się o sam temat ale to w jaki sposób Ty to przedstawiasz. nie pierwszy raz piszesz coś w taki sposób że stawiasz siebie na piedestale... a wszystko inne jest be (komornicy, strażnicy miejscy, grubasy, kobiety w spodniach, rozwodnicy...). troche kultury i szacunku do tego co jest inne...
a1410 napisał 2009-09-05 12:05:35 Zwykle bawią mnie rozwodnicy wchodzący w kolejne związki, bo kompletnie nie widzą wad własnych, a nowy partner/też rozwiedziony/ jawi się jako chodzący ideał. Ten poprzedni małżonek/małżonka/ byli natomiast draniem/ku.wą/ itp
co mnie rozdrżniło? - czy ty wiesz co piszesz?
Ja jestem rozwodnikiem , który wszedł w kolejny związek !!!!
Piszesz i "smarujesz" moją osobę - a na to nie pozwolę !!!
Sam, niewiele wiesz o sobie - widać to po Twojej "prezentacji" szczycisz się "pseud - wypowiedziami" i liczysz na poklask.
Zgodzę się z "mamą T.." - brak Ci kultury !!!
z pewną nieśmiałością zauwazę tylko, że za bardzo żyjemy życiem innych, brakuje dystansu do ludzkich spraw. Najprościej jest oceniać, przypuszczać, domniemywać, przepowiadac, widzieć to czego często nie ma... Typowe malkontenctwo. A najciemniej po latarnią...Ot taka kobieca logika znów wzięła górę
a1410 napisał 2009-09-06 09:57:34Skąd taki wniosek? Czyżby moja wypowiedź w jakimkolwiek stopniu upoważniała do takiego wniosku? Jeżeli tak, to znaczy, że logika mężczyzn i logika kobiet to dwie całkiem różne dziedziny. Zadałem tylko pytanie i nikogo "pod ścianę" nie postawiłem. A pytanie nasunęło mi się po ślubie rozwodników, na który byłem zaproszony i na którym to ślubie oboje małżonkowie / grubo po 40-stce/, trzebiotali do siebie jak para nastolatków na pierwszej randce.A ja, znając historię jednej ze stron, nie mogłem wyjść z podziwu nad dwulicowością tej osoby i znając ją bliżej jestem przekonany, że następny rozwód ma jak w banku, a tylko kwestią czasu jest to, kiedy on nastąpi.I tylko w tym sensie bawią mnie rozwodnicy, bo oczywiście masz rację, że rozwód to życiowa klęska, która nikogo nie powinna bawić. Jest natomiast pewne ludowe porzekało które mówi, że najtrudniejszy jest pierwszy rozwód, a potem to już z górki i myślę, że nie powstało tak sobie, z niczego...
A skąd Ty możesz wiedzieć co czują i myślą Ci ludzie biorąc ten ślub? Chyba że on Ci się zwierzał uważając Cię za przyjaciela, ale wtedy Ty nie powinieneś tego opisywać publicznie, bo to nie po przyjacielsku (nawet nie po koleżeńsku). Albo może jesteś Bogiem i potrafisz czytać w czyichś myślach?
aśka r napisał 2009-09-06 15:53:28Albo może jesteś Bogiem...
Asiu R. mam nieodparte wrażenie że jemu się tak właśnie wydaje... może niekoniecznie jakimś bogiem ale że jest conajmniej boski.
a1410 napisał 2009-09-06 09:57:34I tylko w tym sensie bawią mnie rozwodnicy, bo oczywiście masz rację, że rozwód to życiowa klęska, która nikogo nie powinna bawić.
Generalizowanie ludzi to najgorsze co może być. Twoja sprawa czy płaczesz czy śmiejesz się nadcczyimś losem to świadczy o Tobie, ale wkładanie wszystkich do jednego worka o przesada, to jakbym powiedziała na przykład, że mężowie są źli bo jakiś znajomy bije i zdradza żonę. Może drastycznie, ale napewno nieprawdziwie i krzydząco dla innych.
czy oni już nie mają szans na miłość?!różnie w życiu się układa i nie można odrazu skreślać takich ludzi...więcej zrozumienia:)
Szanowne Panie i Panowie! Postawiłem pytanie jako przyczynek do dyskusji i sam nie siliłem się na odpowiedź, bo nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Oczywiście, że zdawałem sobie sprawę z tego, że to trudna sprawa i że niektórzy mogą poczuć się dotknięci.
Ale czy z tego powodu nie należy stawiać trudnych pytań? Redakcja poruszyła sprawę religii, która jest znacznie bardziej "konfliktowa" i nikomu to nie przeszkadzało, mnie jednak utwierdziło w przekonaniu, że można tu poruszać trudne tematy.
W związku z tym ten temat, a interesująca będzie opinia większej części forumowiczów i to zarówno tych, którzy sami są rozwodnikami jak i tych, którzy żyją w pierwszych związkach, bo stanowimy sporą grupę dorosłych z różnymi doświadczeniami życiowymi wynikającymi z własnych i cudzych przeżyć.
Nie wiem, jak należało by ten temat rozpocząć, żeby nikt nie poczuł się urażony, obawiam się, ze bylo by to niemożliwe. Mój sposób komunikowania się jest taki jaki jest i ci z Was, którzy odwiedzają główne forum wm.pl chyba to już wiedzą. Zwykle nie owijam spraw "w bawełnę" i tak też działam w życiu. Mam przez to pewnie wielu wrogów, ale przyjaciele wiedzą, że moje zdanie jest napewno zgodne z tym co naprawdę myślę.
Wracając do pytania zasadniczego; myślę, że kluczową sprawą są tu dzieci, dopuki ich nie ma, decyzja o rozwodzie nie jest wielkim problemem i sprawę można stosunkowo łatwo rozwiązać, gdy się jednak pojawiły, to robi się już zupełnie inna sprawa. Pamiętam z dzieciństwa gigantyczną awanturę pomiędzy moimi rodzicami, po której ojciec wyprowadził się z domu. Na szczęście trwało to krótko i rodzice pogodzili się, ale trauma, którą przeżywała moja młodsza siostra i ja do dzisiaj tkwi w naszej pamięci.
W każdym małżeństwie są lepsze i gorsze okresy i tylko odpowiedzialność oraz zdolność zawarcia kompromisu daje szansę na przetrwanie związku.
Sądzę, że zapalczywość, z jaką niektórzy atakują różne moje kontrowersyjne opinie, jest pewnym sygnałem dowodzącym o braku tej zdolności i może w jakiś sposób tłumaczyć ich życiowe doświadczenia...