20
a1410
Zarejestrowany: 17-02-2009 18:36 .
Posty: 1981
2009-09-06 21:35:31
Szanowne Panie i Panowie! Postawiłem pytanie jako przyczynek do dyskusji i sam nie siliłem się na odpowiedź, bo nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Oczywiście, że zdawałem sobie sprawę z tego, że to trudna sprawa i że niektórzy mogą poczuć się dotknięci.
Ale czy z tego powodu nie należy stawiać trudnych pytań? Redakcja poruszyła sprawę religii, która jest znacznie bardziej "konfliktowa" i nikomu to nie przeszkadzało, mnie jednak utwierdziło w przekonaniu, że można tu poruszać trudne tematy.
W związku z tym ten temat, a interesująca będzie opinia większej części forumowiczów i to zarówno tych, którzy sami są rozwodnikami jak i tych, którzy żyją w pierwszych związkach, bo stanowimy sporą grupę dorosłych z różnymi doświadczeniami życiowymi wynikającymi z własnych i cudzych przeżyć.
Nie wiem, jak należało by ten temat rozpocząć, żeby nikt nie poczuł się urażony, obawiam się, ze bylo by to niemożliwe. Mój sposób komunikowania się jest taki jaki jest i ci z Was, którzy odwiedzają główne forum wm.pl chyba to już wiedzą. Zwykle nie owijam spraw "w bawełnę" i tak też działam w życiu. Mam przez to pewnie wielu wrogów, ale przyjaciele wiedzą, że moje zdanie jest napewno zgodne z tym co naprawdę myślę.
Wracając do pytania zasadniczego; myślę, że kluczową sprawą są tu dzieci, dopuki ich nie ma, decyzja o rozwodzie nie jest wielkim problemem i sprawę można stosunkowo łatwo rozwiązać, gdy się jednak pojawiły, to robi się już zupełnie inna sprawa. Pamiętam z dzieciństwa gigantyczną awanturę pomiędzy moimi rodzicami, po której ojciec wyprowadził się z domu. Na szczęście trwało to krótko i rodzice pogodzili się, ale trauma, którą przeżywała moja młodsza siostra i ja do dzisiaj tkwi w naszej pamięci.
W każdym małżeństwie są lepsze i gorsze okresy i tylko odpowiedzialność oraz zdolność zawarcia kompromisu daje szansę na przetrwanie związku.
Sądzę, że zapalczywość, z jaką niektórzy atakują różne moje kontrowersyjne opinie, jest pewnym sygnałem dowodzącym o braku tej zdolności i może w jakiś sposób tłumaczyć ich życiowe doświadczenia...