14 września 2010 19:11 | ID: 291305
15 września 2010 19:03 | ID: 291930
15 września 2010 19:03 | ID: 291931
<< Trzeba było się uczyć, jakby się uczyli, mieliby większe szanse na lepszą pracę>> Znam kilka sklepowych po studiach, niegłupszych od wielu z tych, którzy mają pracę bardziej odpowiadającą ich wyksztalceniu. W sytuacji, gdy dziś studia może skończyć niemal każdy, kto chce, zdarza się, że w urzędach- po znajomości- siedzą głąby, a za fiskalną kasą- z konieczności- zupełnie sensowne osoby, bo ich ewnetualne dobre miejsce za biurkami zajęli półgłowkowie, będący znajomymi i pociotkami wójtów, burmistrzów, starostów.
15 września 2010 19:05 | ID: 291936
15 września 2010 19:06 | ID: 291940
..., zdarza się, że w urzędach- po znajomości- siedzą głąby, a za fiskalną kasą- z konieczności- zupełnie sensowne osoby, bo ich ewnetualne dobre miejsce za biurkami zajęli półgłowkowie, będący znajomymi i pociotkami wójtów, burmistrzów, starostów.
15 września 2010 19:08 | ID: 291941
W tym samym niemal momencie...
15 września 2010 19:29 | ID: 291979
<< Trzeba było się uczyć, jakby się uczyli, mieliby większe szanse na lepszą pracę>> Znam kilka sklepowych po studiach, niegłupszych od wielu z tych, którzy mają pracę bardziej odpowiadającą ich wyksztalceniu. W sytuacji, gdy dziś studia może skończyć niemal każdy, kto chce, zdarza się, że w urzędach- po znajomości- siedzą głąby, a za fiskalną kasą- z konieczności- zupełnie sensowne osoby, bo ich ewnetualne dobre miejsce za biurkami zajęli półgłowkowie, będący znajomymi i pociotkami wójtów, burmistrzów, starostów.
15 września 2010 19:30 | ID: 291982
W tym samym niemal momencie...
15 września 2010 19:47 | ID: 292008
..., zdarza się, że w urzędach- po znajomości- siedzą głąby, a za fiskalną kasą- z konieczności- zupełnie sensowne osoby, bo ich ewnetualne dobre miejsce za biurkami zajęli półgłowkowie, będący znajomymi i pociotkami wójtów, burmistrzów, starostów.
15 września 2010 20:09 | ID: 292035
Ja jestem absolutnym przeciwnikiem przyjmowania po znajomości z bardzo prozaicznych wzgledów. Sama jestem pracodawcą. Jesli przyjmuję, patrzę na kompetencje, bo te kompetencje będą mi słuzyły. Jesli przyjmę znajomego głąba, będzie mi obniżał jakość pracy, będę się z nim męczyć.
Cztery lata temu miałam casting na osobistą sekretarkę. Chetnych chyba 15 osób. Nie ukrywam, próbowano robić do mnie podchody, by łaskawszym okiem spojrzeć na kogoś tam- a to sąsiadka, a to przyjciólka przyjaciólki, a to znajoma kogoś "ważnego" , w sumie z połowa osob z próbą wymuszenia protekcji itp. Zrobiłam rekrutację, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości- wszyscy kandydaci jednocześnie wykonywali zadania zwiazane z obsługą komputera, obsługą programu EXCEL, formułowaniem pism, przepisywaniem pism. Jedna z kobiet- dziewczyn raczej, bo miała 22 lata i nie miała studiów- NIGDY JEJ WCZEŚNIEJ W ŻYCIU NIE WIDZIAŁAM, wyskasowała wszystkie konkurentki. One widziały, że M. robiła najszybciej- gdy one nie wykonały połowy zadania, M. miała już całe i to dobrze. Dziś jest moja sekretarką, cudowną sekretarką, moją prawą ręką i... wyręką. Gdybym uległa prośbom o protekcję- dziś może męczyłabym się z jakimś tłukiem.
Dlatego nie rozumiem nepotyzmu w urzedach. Taki niekumaty krewny dziala na szkodę firmy i swego protektora. Po co to komu?Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!