Wiadomo, śmierć jest to sytuacja nieunikniona i każdy z nas kiedyś umrze.
Z biegiem lat żegnamy swoich dziadków, rodziców, dalszą rodzinę, znajomych...
Na pogrzebie mojej mamy była dwójka dzieci: moja dwuletnia córka i pięcioletni synek koleżanki.
Na pewno starszy chłopiec więcej już rozumiał, ale jeszcze nie za dużo.
Dzieci nie wchodziły do kaplicy, ale były obecne podczas mszy pogrzebowej. Nie zabierałabym swojej córki, ale rodzice mojego męża przez cały czas opiekowali się nią podczas ceremonii.
Co dziwnego, jak kilka dni później wybraliśmy się na cmentarz, Natalka wchodząc na niego od razu krzyczała: "BABA, BABA"
Co myślicie o obecności dzieci na pogrzebach?

Msza trwała bardzo długo, bo Babcia - jako matka księdza miała "super ekstra" mszę - z udziałem arcybiskupa naszej diecezji i mnóstwem księży. Myślałam, że szału dostanę. Siedzieliśmy w pierwszej ławce a ja nie mogłam sie skupić na tym co się dzieje, bo musiałam dziecko uspakajać
W końcu Mąż wyprowadził go przed kościół a moja koleżanka widząc co się dzieje, "przejęła go" i do końca mszy była z nim na zewnątrz.
