Piątek, 23 kwietnia (19:47) Aktualizacja: Piątek, 23 kwietnia (20:18)
Na oddziale neonatologii w szpitalu w Policach (woj. zachodniopomorskie) doszło do zamiany noworodków. Ktoś pomylił dzieci i położył je do innych łóżeczek. Sprawa wyszła na jaw dopiero po trzech dniach. Teraz, żeby mieć absolutną pewność, które dziecko jest czyje, konieczne będą badania DNA.
Dzieci zostały zamienione w ubiegłym tygodniu. Tajemnicą pozostaje wciąż to, kto i w jakich okolicznościach pomylił noworodki, przez co dwie młode mamy przez trzy dni opiekowały się nie swoimi pociechami. Oddział neonatologii szpitala w Policach przypomina teraz oblężoną twierdzę. Rozmawiać nie chcą na ten temat ani rodzice, ani personel. - Mamy pisemne oświadczenia od rodziców i nie będziemy udzielali żadnych informacji w tej sprawie - mówi Joanna Woźnicka, rzecznik Szpitala Klinicznego nr 1, któremu podlega policka neonatologia.
Dyrekcja musi potwierdzić bez jakiejkolwiek wątpliwości, czy matki na pewno odzyskały swoje dzieci. Pokrewieństwo będzie ustalane przy pomocy badań genetycznych.
interia.pl
Oj co te matki teraz przeżywają...
A tak swoją drogą to przecież noworodki powinny mieć na rączkach opaski z nazwiskiem... czyżby ktoś zaniedbał swoje obowiazki ???

Żeby mieć pewność, które dziecko jest czyje, konieczne będą badania DNA /RMF
Dobrze, że wyszło to na jaw teraz, a nie po 15 latach...

i Moniki Wojtusia też nie dam podmienić.
jak ja teraz z Młoda byłam w szpitalu, to wszystkie dzieci do lat 4 miały na rączkę zakładany identyfikator, drugi był na łóżeczku. w momencie wypisu zdawało się te identyfikatory u pielęgniarki i podpisywało oświadczenie, że odbiera się swoje dziecko, które przez cały czas pobytu w szpitalu miało identyfikator na rączce.
