Witam, chciałam sie poradzić innych rodziców w pewnej kwestii - przedszkola.
Moja 3 latka poszła w tym roku do przedszkola (ma stwierdzony lekki autyzm, orzeczenie o niepełnosprawności)
ogólnie zachowuje się normalnie, jedynym problemem jest to że nie lubi obcych i od razu płacze, ciężko jest tez jej przystosować się do nowych sytuacji lub miejsc.
Chodzimy na terapie integracji sensorycznej, po konsultacjach z psychologami i terapeutami każdy nam zalecał żeby córkę posłać do zwykłego przedszkola, nawet nie mamy orzeczenia o potrzebie ksztalcenia specjalnego bo nie mieli podstaw aby je wystawić.
i tu pojawia się problem. W środę corka poszła rano do przedszkola, i jak na pierwszy raz było całkiem spoko, Pani w przedszkolu powiedziała ze szybko się uspokoiła, bawiła się i ogólnie było ok. Ja dumna, szczęśliwa i pełna nadziei.
Jakie było moje zdziwienie, gdy następnego dnia przyszłam po córke, nauczycielka wezwała mnie na rozmowę i mówi, że corka nie chciała wychodzić z innymi dziećmi do toalety, nie chciała leżakować wiec przesiedziała cały ten okres z Panią na korytarzu, że się denerwuje, że im jest ciężko ogarnąć 25 dzieci i ze moje dziecko jest problematyczne i tylko się meczy w przedszkolu. I to wszysto dopiero drugiego dnia, gdzie wcześniej nie chodziła do żłobka czy innych placówek np. Klubu malucha.
pozniej zostałam wezwana do dyrektorki która od razu zasugerowała mi zmianę placówki na inna, i powiedziała że to bardzo źle że corka znalazła się w tym przedszkolu. Ogólnie cała rozmowa jestem zniesmaczona, jedyne czego się dowiedziałam to to, ze corka się meczy i nie nadaje do przedszkola, ale jak doniosę orzeczenie o kształceniu specjalnym to dyrektorka sie zastanowi co oni jako przedszkole mogą mojemu dziecku zaoferować.
przyznam szczerze, że gdy tylko pomyśle ze mam tam znow zaprowadzić córkę to chce mi się wymiotować. Pierwszy raz spotykam się z takim podejściem, zero empatii, chęci pomocy. 2 dzień i nawet dziecko nie miało okazji ani czasu na adaptacje. Wychowawczyni pierwszego dnia była zaskoczona ze corka ma autyzm, kazala przynieść wszystkie dokumenty Które już dołączyłam w procesie rekrutacji wiec podejrzewam ze nawet się z tym nie zapoznali wcześniej.
co w takiej sytuacji zrobić? Pchać się tam na sile (wolałabym nie bo już nie mam do tych ludzi zaufania i czuje się mega zniesmaczona tym jak potraktowali mnie oraz córkę) czy szukać innego przedszkola?