A o to historia mojego porodu !!!!!!!
A wiec 21 czerwca poszlam ostatni raz na usg i okazalo sie na nim ze mam za malo wod plodowych i w czwartek mam sie stawic do szpitala bo do niedzieli musze koniecznie urodzic.
I w czwartek 23 czerwca stawilam sie w szpitalu na godz. 12 tak jak prosili naszykowana psychicznie ze urodze wlasnie dzis. Zbadali mnie pod ktg i wyszlo ze mam juz skurcze ale ja myslalam ze to moja ksiezniczka tak sie wypina a nie ze to sa skurcze. Pozniej zbadali mmnie i okazalo sie tez ze mam juz rozwarcie na 2 cm. I pytaja sie mnie czy chce dzis urodzic a ja na to z usmiechem ze oczywiscie. Przetransportowali mnie na porodowke i kazali sie przebrac.
O godzinie 16 przebili mi wody plodowe zeby szybciej zaczela sie akcja porodowa. I o 16.30 dostalam pierwszych skurczy takich bardziej bolesnych co 5 minut. No i zaczelol sie coraz bardziej bolalo i coraz czestrze skurcze. Ale ja myslalam sobie ze z kazdym skurczem szybciej zobacze moja kruszynke. Pozniej dali mi kroplowke na przyspieszenie bo ich zdaniem to za wolno trwalo i po kroplowce dostalam juz takich silnych skorczy i dali mi znieczulenie ale powiem szczerze ze nie wiem czy ono co kolwiek pomoglo. I co najwazniejsze moj KOCHANY MAZ BYL PRZY PORODZIE !!!!!! A taqk sie zapieral ze nie bedzie. Byl cudowny trzymal mnie za reke w trakcie skurczy, wycieral twarz, dawal pic i wspieral. To bylo piekne bo nie wyobrazam sobie ze mogla bym tam byc sam. I juz na sama koncowke nie mialam juz sily by przec a on do mnie ze jeszcze dwa razy i sie niunia urodzi bo juz widzi glowke i jak kazali mi dotknac glowki to faktycznie takiej sily dostalam ze moze 10 razy parlam i mala juz byla z nami. TATUS PRZECIOL PEPOWINKE. I tak lezalam 2 godziny z mala na piersiach a on siedzial obok nas i nas caly czas calowac za szczescie.
Moze porod to nie jest nic przyjemnego ale takie przezycie dla nas obojga ze nawet nie umie tego opisac.
JESTEM POPROSTU NAJSZCZESLIWSZA NA SWIECIE.
P.S. Opieke mialam fantastyczna przy porodzie mimo to ze za granica.