6 grudnia 2010 19:46 | ID: 345528
          
                                  
                  6 grudnia 2010 19:48 | ID: 345530
              
                                  
                  6 grudnia 2010 19:50 | ID: 345532
              
                                  
                  6 grudnia 2010 19:51 | ID: 345533
              
 chociaż te nasze prawa to też są również rozumine przez lekarzy
                                  
                  6 grudnia 2010 19:52 | ID: 345534
              
                                  
                  6 grudnia 2010 19:52 | ID: 345535
              
                                  
                  6 grudnia 2010 20:05 | ID: 345548
              
                                  
                  6 grudnia 2010 22:14 | ID: 345621
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:15 | ID: 345818
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:17 | ID: 345821
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:27 | ID: 345838
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:29 | ID: 345840
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:35 | ID: 345854
              
                                  
                  7 grudnia 2010 09:43 | ID: 345864
              
                                  
                  7 grudnia 2010 10:25 | ID: 345904
              
                                  
                  7 grudnia 2010 12:15 | ID: 346030
              
                                  
                  7 grudnia 2010 13:14 | ID: 346090
              
                                  
                  8 grudnia 2010 10:48 | ID: 347009
              
 dodatkowo dochodziły coraz bardziej męczące dojazdy - jeden do laboratorium, z którym lekarz miał podpisany kontrakt (tylko tam mogłam zrobić badania), potem drugi raz jechałam po wyniki i na wizytę. i tak nawet dwa trzy razy w miesiącu.
kiedy trafiłam do miejscowego szpitala - prowadził mnie mój późniejszy ginek i ordynator. pamiętam, że ordynator miał jakieś wąty, że chodzę do gina gdzieś w innym mieście i wtedy mu powiedziałam: już nie, teraz chcę chodzić do pana, ale mnie na to nie stać (słynął i nadal słynie z tego, że lubi uprawiać prywatę). wtedy sobie określiliśmy warunki współpracy i było wszystko w porządku.
myślę, że najważniejsze to juz na początku ustalić z lekarzem swoje oczekiwania względem "współpracy", określić czego się oczekuje, czego się nie życzy. lepiej to zrobić od razu, by później uniknąć nieporozumień i przykrych sytuacji.
                                  
                  8 grudnia 2010 10:53 | ID: 347021
              

                                  
                  8 grudnia 2010 11:27 | ID: 347113
              
                                  
                  8 grudnia 2010 11:30 | ID: 347117
              
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!