Pokłosie
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
NAJODWAŻNIEJSZY POLSKI FILM czytamy na plakacie promującym najnowszy film znanego polskiego reżysera Władysława Pasikowskiego. Obraz bardzo dosadnie powracający do tematu trudnych relacji polsko-żydowskich i udziału Polaków w prześladowaniu Żydów podczas II Wojny Światowej.
Wzbudza wiele kontrowersji i ma bardzo liczne grono przeciwników, którzy uważają za niedopuszczalne i haniebne pokazywanie naszych rodaków w tak negatywnym świetle. Maciej Stuhr, grający w nim jedną z głównych ról, spotkał się po tym filmie m.in. z pogróżkami, wyzwiskami oraz stwerdzeniami, że nie jest Polakiem...
A co Wy sądzicie o powracaniu do tego tematu? Wybieracie się na Pokłosie do kin? A może ktoś już je widział i podzieli się wrażeniami?
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Właśnie skończyłam oglądać na youtube film „Dzieci Hitlera” o potomkach największych hitlerowskich zbrodniarzy. Niezwykłe wrażenie wywarła na mnie postać wnuka R. Hoessa, komendanta obozu w Auschwitz, który potrafił stanąć w twarz z haniebną przeszłością swej rodziny i uznać jej winy. Jest tam scena współczesna z Auschwitz. Otóż wnuk mordercy staje przed żydowską wycieczką młodzieży, jako potomek tego, który przyczynił się do śmierci wielu ich krewnych. Stoi wzruszony i odpowiada na trudne pytania tych młodych : „Czy czuje się winny?”- odpowiedź: „Tak”; „Co zrobiłby, gdyby jego dziadek stanął teraz przed nim?”- „Zabiłbym go własnymi rękoma”. I wówczas jeden z ocalonych z Holocaustu podchodzi doń, ściska mu rękę i mówi, że nie musi się czuć winien, obejmują się i lecą łzy wzruszenia. Potem podchodzą doń młodzi Izraelczycy i po kolei podają rękę. Dlaczego o tym, w miejscu filmu „Pokłosie” i dyskusji o udziale Polaków w Zagładzie? Przesłanie tego postu wydaje mi się to nader jasne….
Szanuję wnuka Hoessa, że tak bardzo krytykuje swojego dziadka. Ale w swoim stwierdzeniu zawarł tez wielką nienawiśc. A to już mniej mi się podoba. Czuć się winnym za postępowanie dziadka i chcieć go za to zamordować, to dwie zupełnie sprzeczne sprawy. A i dziękowanie za ochotę mordu też nie przemawia do mnie. Wolałabym aby młodzi Izraelczycy dziękowali młodemu Niemcowi za krytykę poczynań komendanta.
- Zarejestrowany: 03.07.2011, 09:30
- Posty: 239
Zwróciłaś uwagę, Duniu, na ważny aspekt, ale ja tę scenę odebrałam symbolicznie, nie tak dosłownie, może dlatego, że obejrzałam cały film, tak na marginesie niezwykły i skłaniający do wielu refleksji. Myślę, że ani wnuk Hoessa nie zabiłby swego dziadka- potwora, ani Izraelczycy nie dlatego ściskali mu rękę. Wyobrażam sobie, jakie tam potworne emocje grały... Dla mnie ta scena przedstawia schemat wybaczania- żałuję za grzechy ( choć nie bezpośrednio swoje), więc każdy przyzwoity człowiek próbuje podjąć trudną sztukę wybaczania, może niekoniecznie od razu do końca sercem, ale przynajmniej słowem i gestem, doceniającym gest skruchy. Przykład potomków prominentnych hitlerowców obrazuje dwojaki stosunek do przeszłości rodzinnej: odcinający się i potępiający lub zakłamujący rzeczywistość, wybielający ojców, dziadków, stryjów. Ja odnoszę taki schemat również do win narodowych, jak choćby naszej względem Żydów, choćby Jedwabnego. Dokładnie dwa podobne stanowiska. Ta scena pokazuje, iż coś dobrego, cennego może zrodzić się w relacji ofiara- kat ( również w ujęciu narodowym) tylko, gdy jesteśmy w stanie przeprosić, uznać, choć z bólem, że coś było złe.