Zakładam wątek w którym będziemy mogły pisac o wszystki i o niczym :).
Zapraszam do  II części "GADEK SZMATEK" :).
Mam nadzieję, że będzie równie miło jak w I części 
.
3....2...1.... START 
!
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:19 | ID: 823512
              
Hej :) My już od wczoraj w domku :) Mniej więcej o tej porze wróciliśmy. Trzeba było dojść do siebie po dłuugiej podróży, a dzisiaj jeszcze mnóstwo prania i sprzątania było, bo kurzu się wszędzie nazbierało, że ho ho!
hey hey :):) W koncu jestes :) Dziekuje za sliczna karteczke kochaniutka :):):)) na pocztówkowym tez Ci podziekowalam ladnie :):):) Baaardzo jestem Ci wdzieczna, bo dzieki temu to i powiekszylas moja kolekcje hehe :):):) A jak wyprawa? Udala sie?
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:23 | ID: 823515
              
a ja plotkuje dalej z ciocia
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:26 | ID: 823517
              
a ja plotkuje dalej z ciocia
ja pisze sobie na gg :)
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:40 | ID: 823520
              
Hej :) My już od wczoraj w domku :) Mniej więcej o tej porze wróciliśmy. Trzeba było dojść do siebie po dłuugiej podróży, a dzisiaj jeszcze mnóstwo prania i sprzątania było, bo kurzu się wszędzie nazbierało, że ho ho!
hey hey :):) W koncu jestes :) Dziekuje za sliczna karteczke kochaniutka :):):)) na pocztówkowym tez Ci podziekowalam ladnie :):):) Baaardzo jestem Ci wdzieczna, bo dzieki temu to i powiekszylas moja kolekcje hehe :):):) A jak wyprawa? Udala sie?
Wyprawa się ogólnie udała, chociaż przykre niespodzianki też były ;) No i pogoda w kratkę, potrafiła się z minuty na minutę zmieniać ;) Ciężko było coś zaplanować.
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:43 | ID: 823525
              
Przykre niespodzianki..? A co takiego..?
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:50 | ID: 823530
              
a ja plotkuje dalej z ciocia
ja pisze sobie na gg :)
ja na gg tez pisze
                                  
                  29 sierpnia 2012 22:51 | ID: 823531
              
a ja plotkuje dalej z ciocia
ja pisze sobie na gg :)
ja na gg tez pisze
pisalam z kuzyna zona, ale poszla do mojej chrzesnicy bo cos zaczela marudzic :) teraz juz tylko familka :)
                                  
                  29 sierpnia 2012 23:12 | ID: 823538
              
Przykre niespodzianki..? A co takiego..?
Wybraliśmy się raz rowerami (wypożyczaonymi) na wydmy. Po drodze zaczęło kropić. Taka nieszkodliwa mżaweczka. Stwierdziliśmy, że jak już się wybraliśmy, to damy radę. Na wydmach zaczęło kropić coraz mocniej. W drodze powrotnej mieliśmy jedno miejsce do ewentualnego przeczekania (przy wyrzutni rakiet - jeśli ktoś wie gdzie to). Mąż chciał przeczekać a ja stwierdziłam, że już i tak ubrania mamy mokre, a ten deszcz wcale jeszcze nie taki straszny i nie zapowiadało się, żeby przestało, więc stwierdziłam, że nie ma co niewiadomo ile w tych mokrych ubraniach czekać, tylko trzeba jechać. Do następnego ewentualnego miejsca na schronienie mieliśmy 3 km. I to chyba była najgorsza decyzja w moim życiu. Po drodze spotkała nas taka ulewa, że nawet majtki miałam mokre 
 Zero parasola, ubrań przeciwdeszczowych, bo jak wyjeżdżaliśmy była ładna pogoda i nie zapowiadało się na deszcz. Szymuś zaczął płakać w niebogłosy i patrzył na mnie takim błagalnym wzrokiem jakby chciał krzyczeć" Mamusiu, ratuuuj". Do tego mąż złapał kapcia. Stanęliśmy pod jakimś drzewem, który ani trochę nie chronił nas przed deszczem. Tuliłam mocno Szymka i chciało mi się płakać z bezradności i bezsilności 
 Ostatecznie męża trafił szlag jak mój rower się wywrócił i z koszyka prosto w olbrzymią kałużę wypadł nasz Nikon. Na szczęście pokrowiec uchronił go przed zalaniem. Mąż zatrzymał "meleksową taksówkę" która akurat nadjechała i załapaliśmy się z Szymciurem do postoju taksówek. Stamtąd już taxi bus zawiózł mnie i Szymciura prosto pod ośrodek, a Mąż się jakoś z dwoma rowerami dotelepał do wypożyczalni rowerów. Byłam pewna, że Szymciur po tym wszystkim zapalenia płuc dozna, ale na szczęście skończyło się na stanie podgorączkowym i katarku.
Zalała nam się też kamera, bo mąż na wydmach kręcił w deszczu. Na szczęście po dwóch dniach kamera uległa samonaprawieniu ;) Ten cały dzień był przeklęty!
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:23 | ID: 823565
              
Przykre niespodzianki..? A co takiego..?
Wybraliśmy się raz rowerami (wypożyczaonymi) na wydmy. Po drodze zaczęło kropić. Taka nieszkodliwa mżaweczka. Stwierdziliśmy, że jak już się wybraliśmy, to damy radę. Na wydmach zaczęło kropić coraz mocniej. W drodze powrotnej mieliśmy jedno miejsce do ewentualnego przeczekania (przy wyrzutni rakiet - jeśli ktoś wie gdzie to). Mąż chciał przeczekać a ja stwierdziłam, że już i tak ubrania mamy mokre, a ten deszcz wcale jeszcze nie taki straszny i nie zapowiadało się, żeby przestało, więc stwierdziłam, że nie ma co niewiadomo ile w tych mokrych ubraniach czekać, tylko trzeba jechać. Do następnego ewentualnego miejsca na schronienie mieliśmy 3 km. I to chyba była najgorsza decyzja w moim życiu. Po drodze spotkała nas taka ulewa, że nawet majtki miałam mokre 
 Zero parasola, ubrań przeciwdeszczowych, bo jak wyjeżdżaliśmy była ładna pogoda i nie zapowiadało się na deszcz. Szymuś zaczął płakać w niebogłosy i patrzył na mnie takim błagalnym wzrokiem jakby chciał krzyczeć" Mamusiu, ratuuuj". Do tego mąż złapał kapcia. Stanęliśmy pod jakimś drzewem, który ani trochę nie chronił nas przed deszczem. Tuliłam mocno Szymka i chciało mi się płakać z bezradności i bezsilności 
 Ostatecznie męża trafił szlag jak mój rower się wywrócił i z koszyka prosto w olbrzymią kałużę wypadł nasz Nikon. Na szczęście pokrowiec uchronił go przed zalaniem. Mąż zatrzymał "meleksową taksówkę" która akurat nadjechała i załapaliśmy się z Szymciurem do postoju taksówek. Stamtąd już taxi bus zawiózł mnie i Szymciura prosto pod ośrodek, a Mąż się jakoś z dwoma rowerami dotelepał do wypożyczalni rowerów. Byłam pewna, że Szymciur po tym wszystkim zapalenia płuc dozna, ale na szczęście skończyło się na stanie podgorączkowym i katarku.
Zalała nam się też kamera, bo mąż na wydmach kręcił w deszczu. Na szczęście po dwóch dniach kamera uległa samonaprawieniu ;) Ten cały dzień był przeklęty!
ciekawie miliscie
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:31 | ID: 823570
              
Przykre niespodzianki..? A co takiego..?
Wybraliśmy się raz rowerami (wypożyczaonymi) na wydmy. Po drodze zaczęło kropić. Taka nieszkodliwa mżaweczka. Stwierdziliśmy, że jak już się wybraliśmy, to damy radę. Na wydmach zaczęło kropić coraz mocniej. W drodze powrotnej mieliśmy jedno miejsce do ewentualnego przeczekania (przy wyrzutni rakiet - jeśli ktoś wie gdzie to). Mąż chciał przeczekać a ja stwierdziłam, że już i tak ubrania mamy mokre, a ten deszcz wcale jeszcze nie taki straszny i nie zapowiadało się, żeby przestało, więc stwierdziłam, że nie ma co niewiadomo ile w tych mokrych ubraniach czekać, tylko trzeba jechać. Do następnego ewentualnego miejsca na schronienie mieliśmy 3 km. I to chyba była najgorsza decyzja w moim życiu. Po drodze spotkała nas taka ulewa, że nawet majtki miałam mokre 
 Zero parasola, ubrań przeciwdeszczowych, bo jak wyjeżdżaliśmy była ładna pogoda i nie zapowiadało się na deszcz. Szymuś zaczął płakać w niebogłosy i patrzył na mnie takim błagalnym wzrokiem jakby chciał krzyczeć" Mamusiu, ratuuuj". Do tego mąż złapał kapcia. Stanęliśmy pod jakimś drzewem, który ani trochę nie chronił nas przed deszczem. Tuliłam mocno Szymka i chciało mi się płakać z bezradności i bezsilności 
 Ostatecznie męża trafił szlag jak mój rower się wywrócił i z koszyka prosto w olbrzymią kałużę wypadł nasz Nikon. Na szczęście pokrowiec uchronił go przed zalaniem. Mąż zatrzymał "meleksową taksówkę" która akurat nadjechała i załapaliśmy się z Szymciurem do postoju taksówek. Stamtąd już taxi bus zawiózł mnie i Szymciura prosto pod ośrodek, a Mąż się jakoś z dwoma rowerami dotelepał do wypożyczalni rowerów. Byłam pewna, że Szymciur po tym wszystkim zapalenia płuc dozna, ale na szczęście skończyło się na stanie podgorączkowym i katarku.
Zalała nam się też kamera, bo mąż na wydmach kręcił w deszczu. Na szczęście po dwóch dniach kamera uległa samonaprawieniu ;) Ten cały dzień był przeklęty!
Aniu najważniejsze, że dobrze się skończylo :)
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:33 | ID: 823572
              
Jowka bajke oglada. ja robie przeglad szafy co mam ubrac.
i czekam na małża
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:39 | ID: 823573
              
mój maly śpi - czekam aż wstanie, zje drugie śniadanie i idziemy na zakupy
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:41 | ID: 823574
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:44 | ID: 823576
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
u nas rano też chłodno ale później będzie gorąco jak wczoraj
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:47 | ID: 823578
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
u nas rano też chłodno ale później będzie gorąco jak wczoraj
uwielbiam ciepełko
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:49 | ID: 823580
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
u nas rano też chłodno ale później będzie gorąco jak wczoraj
uwielbiam ciepełko
jaaa teeeż 
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:50 | ID: 823581
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
u nas rano też chłodno ale później będzie gorąco jak wczoraj
uwielbiam ciepełko
jaaa teeeż 
dobra zmykam prostowac włosy i ubieram Jowke bo w majtkach biega
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:50 | ID: 823582
              
Aniu, to niezle przygody mieliscie, ale teraz chociaz bedziecie mieli co wspominac :) No i najwazniejsze, ze sie wszystko dobrze skonczylo :)
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:51 | ID: 823583
              
chyba chłodniej dzis u nas niz wczoraj.jejuu
u nas rano też chłodno ale później będzie gorąco jak wczoraj
uwielbiam ciepełko
jaaa teeeż 
dobra zmykam prostowac włosy i ubieram Jowke bo w majtkach biega
miłego dnia :)
                                  
                  30 sierpnia 2012 08:55 | ID: 823587
              
Milego Dnia Marietko :)
A ja widze, ze tu slonce swieci, ale nie bylam jeszcze na dworku wiec nie wiem jak jest :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!