A u mnie w klatce obok mieszkają takie 3 rodziny z małymi dziećmi, w jednym mieszkaniu ok 15 osób. I są na tyle bezczelni, że i pod naszym blokiem robią takie koncerty. Twierdzą że na chleb. A jak trafiam na taką cygankę która robi zakupy w naszym osiedlowym sklepie, to widzę , że ja nigdy nie będę miała pieniędzy na takie jedzenie jakie ona kupuje (najdroższe szynki, słodycze dla dzieci, kawy po 20 zł itp.). Ja rozumiem, żejest ich dużo, ale one dziennie po kilkanaście razy pełne siaty ze sklepu ciągają do domu. Nikomu nie żałuję, ale po co żebrać skoro stać ich na takie luksusy? A niejedna z moich starszych sąsiadek daje im pieniądze "na chleb dla dzieci", a same ledwo co od pierwszego do pierwszego ciągną.
Uff... rozpisałam się, ale bardzo mnie to wkurza