Witam.
Jestem mężatką od 5 lat. Mamy z mężem dwoje dzieci. Od dawna nie wiedzie nam się dobrze, ale cały czas miałam nadzieję, że jakoś się ułoży.
Od jakiegoś czasu jak wystąpiły między nami nieporozumienia, mąż nie chciał nawet ze mną rozmawiać, tylko mnie poniżał przy każdej próbie i wyśmiewał. Za jakiś czas sprawa ucichała i powiedzmy, że wszystko wracało do normy.
W 99% nasze kłótnie dotyczyły postępowania mężą. Nie pomagał mi w obowiązkach domowych, nie zajmował się dziećmi, kilka razy w tygodniu, zwłaszcza jak byliśmy pokłóceni wychodził na impreze i wracał w środku nocy, raz nawe nie wrócił na noc i nie miałam jak wyść do pracy. Poza imprezami była też gra w siatkę dwa razy w tygodniu, po której oczywiście szedł na piwo, gra w tenisa i wyjazdy na mecze jako kibic, po których oczywiście też było piwo...lub kilka...
Ostatnio pojechał kibicować na mecz i obiecał mi wrócić w normalnym stanie (trzeźwy) i zająć się dziećmi, bo miałam rano jechać na uczelnie. O czwartej w nocy wtoczył się do domu, obudził mnie i dzieci (syn-4lata i córka 2lata). O 5.30 zadzonił mi budzik i wtedy zobaczyłam, że śpi na toalecie. Oczywiście nie pojechałam na studia i cały dzień zajmowałam się dziećmi, bo on spa.
Gdy wstał zrobiłam mu awanturę i strasznie się pokłóciliśmy, bo on oczywiście nie czuł się winny całej sytuacji. Taki stan rzeczy trwa już od około dwuch lat.
Właśnie dowiedziałam się przez przypadek, że mąż zamierza lib złożył pozew o rozwód. Znalazłam zapisany plik na jego komputerze. Nie wiem, czy już go wniósł, czy dopiero zamierza. Pozew był złożony o rozwód za porozumieniem stron.
Nie chcę juz próbować tego naprawiać, ale nie chce się również zgodzić na rozwód bez orzeczenia o winie. Uważam, że nie jestem winna rozpadowi naszego małżeństwa. Pracuję (prowadzę przedszkole), zajmuję się domem i dziećmi. Nie wychodzę nigdzie bez męża na imprezy. Stusiuję w trybie zaocznym.
Proszę o radę, jaką mam szanse uzyskania rozodu z orzeczeniem o winie.