odwiedziłam w swoim życiu z tego co liczę 9 ginekologów.. w każdym coś mi się nie podobało.. można by książkę napisać.. albo przepisywali leki dawno wycofane z produkcji..a to wciskali tabletki antykoncepcyjne.. inny znów leciał na kase.. jeden stanowczo odradzał wymrażanie nadżerki drugi zaś stwierdził że usunięcie jest konieczne.. można dostać kręćka.. nie znam się na medycynie lekach, negatywnych skutkach... boje sie wierzyć jednemu lekarzowi.. kiedy już wracam z wizyty pytam o wszystko wójka GOOGLE.. i on dopiero miesza mi w głowie.. lekarz daje skierowanie na HSG a wujek google odpowiada że jest to duża ingerencja w szyjkę macicy i może być ona potem niewydolna do utrzymania ciąży.. oczywiście chodzi mi tu o różne fora.. ile ludzi tyle opinii.. jednej hsg pomogło.. innej zaszkodziło i tak jest ze wszystkim...
myślałam że mam już mojego gina na zawsze.. a on na wizycie mówi mi że nie pracuje w żadnym szpitalu aktualnie.. i ścieło mnie.. dla mnie to jest ważne żeby gin pracował w szpitalu, do którego np. pójdę rodzić, czy pójde na jakieś badanie.. nie czuję się wtedy taka "osamotniona".. no i ciach... w sumie i tak od dłuższego czasu chciałam iść na konsultacje do innego lekarza.. zadzwoniła do mnie siostra która też miała propblem z poczęciem.. a że akurat był to dzień rocznicy poronienia.. wyryczałam jej się w słuchawkę.. stwierdziła że mój lekarz za wolno bierze się "za mnie" i umówiła mnie do swojego gina ( zresztą z 6 lat temu też do niego chodziłam).... no więc za tydzień w piątek mam u niego wizytę.. i znow telefon zadzwoniła koleżanka.. gadka szmatka.. i mówie jej że idę do innego lekarza.. i znów ona zaczęła.. żeby tylko nie do tego gina.. jakikolwiek inny tylko nie ten.. ona leżała w szpitalu na ginekologii 2 miesiące i poznała wszystkich lekarzyy lepiej niż dobrze.. i mówi że ten gin wyśmiewa pacjentki.,.. wychodzą z gabinetu a on komentuje że gruba itd.. a on sam jest przystojny, ma kasę, w głowie mu się poprzewracało rozwiódł się z żoną, syn przez to popełnił samobójstwo.. wiem że to są jego prywatne sprawy ale koleżanka stwierdziła że to jest "szajbus"
no więc nie wiem czy teraz odwołać wizytę, i urazić moją siostrę, czy iść.. po jednej wizycie się nie przekonam.. a chodzić na kilka wizyt, tracić cenny czas nie wspominając o pieniądzach... a co jeśli potem z niego zrezygnuje, spotkam sie z nim w szpitalu i będzie się mścił...
czy ja już świruje??!!