Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 318535 |
Nadesłane przez: Ania_29 04-04-2011 17:19
Czasem trzeba znaleźć się na skraju załamania nerwowego i niemalże depresji, żeby mogło znowu wyjrzeć słoneczko. Właśnie wróciłam ze spacerku. Spacerowałyśmy z Martyną chyba z godzinę. Świeże powietrze, słońce i rozmowa "na żywo" z drugim człowiekiem poczyniły cuda. Moja psychika podleczona i wszystko od razu widzę w kolorach. Na Szymusia świeże powietrze też działa jak lekarstwo. Po spacerku zawsze jest taki spokojniutki i przeważnie śpi jak zabity aż do samej kąpieli. Dzisiaj wybudził się przy wyciąganiu z wózka, ale jest taki spokojny, kochany i radosny. Leży sobie spokojnie i się tylko uśmiecha :) Mi też jakoś lżej na sercu kiedy widzę, że temu Maleństwu nic nie dolega.
A poranek zaczął się "burzowo". Noc do połowy przespana spokojnie, a od 3 nad ranem znowu koszmar. Od 5 praktycznie non stop nosiłam go na rękach, bo tylko to go uspakajało. Zasnął dopiero koło 12 w południe. Czułam się tak bezsilna i wycieńczona, że szkoda gadać. Wszystko odbiło się na moim Mężu :( , na którym niechcąco wyłądowałam swoje emocje. Przepraszam, nie chciałam tego...
Mąż niedługo wraca, z czego cieszę się niezmiernie. Szkoda mi gGo, że nie może być przy nas, przy Szymusiu... Nie może patrzeć jak Szymuś rośnie, jak się uśmiecha... To musi być straszne... Już niedługo będziemy razem :)